Takie małe, a tyle szczęścia daje...
Takie małe, a jakie wesołe, radosne, jasne...
Takie małe, takie małe oczko, oczko kochanego Oczka...
Bo czy oczko może być duże skoro większą część ciała zajmuje serce, energia i ciepło?
No nie! Ale wystarczy jedno mrugnięcie, jedno spojrzenie a świat staje się od razu weselszy.
Od razu chce się zjeść coś pysznego, coś makaronowego, no ewentualnie zupnego!
Zupa jest na eksperymentalnym, za to tu makaron.
Zielony makaron...
Zielony, bo liście są zielone. Zielony, bo Shrek jest zielony.
Zielony, bo to kolor natury. Kolor nadziei, powrotu do życia i poczucia spełnienia.
Zielony, bo szpinak jest zielony, a dziś liście ze szpinakiem prozdrowotnie będą :)
Spighe z pesto szpinakowe i fetą
2 porcje
makaron spighe (lub inny) – 150 g
szpinak – u mnie mrożony 150 g
uprażone orzechy włoskie -garść
ząbek czosnku lub dwa ;)
mała cebulka
oliwa
woda z gotowania makaronu
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
feta
Makaron ugotować al dente.
Cebulę i czosnek obrać, posiekać i zeszklić na odrobinie oliwy. Dodać szpinak i dusić, aż się rozmrozi. Dodać po szczypcie gałki, soli (odrobinkę, bo feta jest słona) i pieprzu.
Do miksera wrzucić szpinak, część fety i uprażone orzechy (część). Zmiksować. Dodać łyżkę oliwy i łyżkę wody z gotowania makaronu. Ponownie zmiksować. Doprawić do smaku i wymieszać z makaronem. Makaron przełożyć do miseczek i posypać pozostałą pokruszoną fetą i orzechami.
wtorek, 1 września 2009
...bo Shrek jest zielony!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No weeeeź, bo jeszcze pomyślą, że się we mnie zakochałaś ;)P
OdpowiedzUsuńTe liście jeszcze takie wiosenne, trzebaby pomyśleć o jesiennym kolorze sosu ;)
Zielone pyszności!
OdpowiedzUsuńI też się cieszę,ze Mała Sis wróciła!:))
to nie będą się mylić ;p trójkąt... bermudzki no nie ;P długi język i te sprawy ;p
OdpowiedzUsuńMajano pyszności oj pyszności :)
Chochliki hyhy ;)P
OdpowiedzUsuńo jooo! szpinak i makaron to para idealna jak dla mnie, super :D
OdpowiedzUsuńJużem chciała się drzeć, że gałki nie ma, ale dobrze, że oczkiem rzuciłam w literki ;)
OdpowiedzUsuńno! toć od was wiem o gałce no nie!
OdpowiedzUsuńTaaaak? Noidobrze! ;P
OdpowiedzUsuńnowe słowo? noidobrze ?;p
OdpowiedzUsuńpanie bobrze ;p
OdpowiedzUsuńStaaaaaare jak świat ;)
OdpowiedzUsuńTy jesteś taka stara?
OdpowiedzUsuńPrzyznasz sama - nieźle się trzymam jak na swój wiek, co? ;)
OdpowiedzUsuńi figura i oczko pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńMakaron ze szpinakiem to moje smaki! Piękne te makaronowe liście!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że humor Ci się poprawił zdecydowanie :)
Niezły ten liściasty przysmak :) Teraz rozumiem dlaczego ta zupa była zupiasta ( proszę nie mylić z d...stą)Coraz fajniej tu u Was :D Jeszcze trochę i się wprowadzę :)
OdpowiedzUsuńa dawaj, im wiecej tym lepiej choć preferujemy trójkąty ;p
OdpowiedzUsuńTylko walizy napakuj kluchami ;)P
OdpowiedzUsuńbez kluch nie wpuszczamy ;p i bez wina ;p
OdpowiedzUsuńI łosia jeszcze!
OdpowiedzUsuńto ty, ja bez łosia wpuszczam ;P
OdpowiedzUsuńNie bluźnij!
OdpowiedzUsuńJak to pozdrowotnie? Proszę o wyjaśnienia... Ktoś tu chory był?
OdpowiedzUsuńA makaronik, nie powiem, owszem, owszem... bardzo pycha...:)
Jakie śliczne listki :) Akurat makaronu w tym kształcie jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńHehe..też kupiłam ostatnio ten makaron i zastanawiam się, jak go spożytkowac :) Twój sposób baaardzo mi się podoba, więc kto wie czy z niego nie skorzystam ;)
OdpowiedzUsuńZemfi moim łosiem pogardziłaś więc się ugryź ;P
OdpowiedzUsuńMałgosiu profilaktycznie ;)
Kasiu śliczne no nie :)
Wedelko skorzystaj skorzystaj :)
ale piekne sa te liscie i ten kolorek tez mi sie podoba :) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
liście fajnie sie je :)
OdpowiedzUsuńŁo, jaki super makaron masz ;). Ja kupiłam sobie ostatnio zielony, ale nie taki bajerowski, tylko tagiatelle. No i smakiem byłam rozczarowana, bo ani to nie smakowało jak makaron, ani szpinakowo, tylko dziwnie jakoś...
OdpowiedzUsuńAle Twoje na pewno pyszne, z wyjątkiem fety oczywiście ;)).
To ja poprosze miseczke takiego makaronu :) I kieliszek wina do tego :))
OdpowiedzUsuńJa wino też chcę! I to wcale nie prawda, że pogardziłam łosiem! Ja protestuję!
OdpowiedzUsuńOlalala ja też mam zielone tagliatelle, nawet tu na blogu :) mi tam makaronem smakował ;)
OdpowiedzUsuńMajko ja dam makaron Ty wino ;)
Oczko prostesty to u ojca dyrektora ;) A czemu łososia musiałam zjeść sama :P
pozdrowienia dla Oczka, nie dla Shreka :-)
OdpowiedzUsuńa czemu nie dla Shreka?
OdpowiedzUsuńa dla mnie to gdzie pozdrowienia?
Bo nie ze mną.
OdpowiedzUsuńoczko dziękuje za podrowienia :)