Na eksperymentalnym pisałam o dyni, o całym roku, który musiałam na nią czekać, o tym jak tęskniłam za jej pyszny smakiem...
Pisząc tamta notkę mi się na myśl jedna rzecz: na co teraz będę czekać, bo podobno:
”Czekanie jest w nas czymś stałym. Często, wie pan, nie uświadamiamy sobie tego, że od urodzenia do śmierci żyjemy w stanie oczekiwania.” *
Coś w tym jest. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie ktoś na coś czeka, w każdym czasie, w każdym miejscu. Czekamy na wyniki egzaminu, czekamy na autobus, czekamy na list, czekamy w kolejce w sklepie... Ale nie tylko to, czekamy także na coś głębszego, coś czego często nie potrafimy zdefiniować, ale wiemy, że chcemy tego, że jest to nam potrzebne i że kiedyś się tego doczekamy i zapełnimy tę pustkę, która jest w nas.
„Tylko w więzieniu łatwo jest zrozumieć, że życie bez czekania na cokolwiek nie ma najmniejszego sensu i wypełnia się po brzegi rozpaczą.”**
Ja też czekam, ciągle czekam, a w dodatku wiem na co, to udało mi się określić, tu odniosłam sukces...
a w ramach dyniowego natchnienia, coś co znowu przypomina frytki. Tym razem nie jest to smażone tofu, a Cassarecce z dyniowym pesto
* Wiesław Myśliwski — Traktat o łuskaniu fasoli
**Gustaw Herling-Grudziński — Inny świat (Część 1: Praca, dzień po dniu)
Cassarecce z pesto z pieczonej dyni
2 porcje
140 g makaronu Cassarecce lub innego, np. penne
1kg kawałek dyni
łyżka posiekanej świeżej bazylii
po łyżeczce prażonych płatków migdałowych i pestek dyni
sól, pieprz i gałka muszkatołowa do smaku
odrobina wody z gotowania makaronu i/lub oliwy
Dynię pokroić na mniejsze kawałki i wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Piec (funkcja termoobieg) ok. 25 minut, aż dynia będzie miękka w środku.
W czasie pieczenia ugotować makaron.
Upieczoną dynie obrać ze skórki, pokroić w kostkę i zmiksować z bazylią, przyprawami, pestkami i migdałami (część zostawić do dekoracji). Dodać odrobinę wody (do uzyskania odpowiadającej nam konsystencji) i jeszcze raz zmiksować.
Makaron wymieszać z pesto. Na talerzach posypać pozostałymi migdałami i pestkami
dyni.
piątek, 23 października 2009
Czekając na...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie wygląda:-)
OdpowiedzUsuńJa też czekam, na święty i szczęśliwy spokój...
OdpowiedzUsuńO fajne pesto! Toś pomyślała! :)
Traktat fajny? Bo kiedyś też mi wpadł w oko, a jeszcze nie przesunęłam wzrokiem po literkach...
Andziu dzięki
OdpowiedzUsuńZemfi a nie wiem jaki ten traktat, nie czytalam ;P
Łeeeee! A ja liczyłam na potok słów. Wodospadu mogłabym nie przeżyć ;)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, na co ja czekam... A jednak coś znalazłam...
OdpowiedzUsuńJakie pyszne danko w słonecznym kolorze! Fajnie się bawisz dynią :)
Aga, biorę i zjadam. :) Makaron i dynia to dla mnie mega połączenie. :)
OdpowiedzUsuńZemfi wybacz ale czasu nie mam na takie przyjemności
OdpowiedzUsuńGrażynko bo wszyscy na coś czekamy :)
Małgosiu a bierz :)
Fajnie, bardzo fajnie, zreszta dla mnie dynia w kazdej postaci :D
OdpowiedzUsuńaha - ja wiem ze ciagle na cos czekam, lubie to :)
na dynie czekac nie musze, a moze szkoda... wyczekana smakuje lepiej
nie mów, ze u Ciebie też dynia przez okrągły rok dostępna? szczęściara no!
OdpowiedzUsuńtak, jest taki jeden rodzaj, zawsze mozna kupic, co z reszta nie wrozy dobrze jakosci...
OdpowiedzUsuńale np brukselki nie moglam znalezc wczesniej :)
Masz racje, ciagle na cos czekamy... Choc ja na razie po uszy w dyniach i o niczym innym jak na razie nie marze ;)
OdpowiedzUsuńPasta swietna!
Pozdrawiam :)
Dzien doberek :) Ja tu widzę pyszności Pani Agatko i Panie Hirku !:))
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam makaronu z dynią, ale to na pewno przyjemność dla podniebienia:)
BUźka:***
Rany ile dyni wszedzie, zaraz nawet u mnie bedzie w garnku :)
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi sie ten Twoj makaron A. (tzn. pomysl z pesto!) nawet niewazne ze nazwa nie do wymowienia :D
A ja już zakończyłam czekanie i niezmiernie mnie to cieszy!
OdpowiedzUsuńA makaron to na sam koniec na zdjeciu zauwazylam - myslalam, ze to takie frytki z dyni :)
Cremebrulee i tak ci zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńBea weź mnie do siebie! ;)
Majanko przyjemnośc ogromna :)
Buruberii oj tam nazwa ;P
Aniu wiedzialam ze wam frytki sie skojarzą ;P
:))
OdpowiedzUsuń