Czasami dopada nas złość – nieistotnym jest na co lub przez co. Ważne, że wtedy nas nosi, nie wiemy co ze sobą zrobić, czym się zająć. O spokojnym siedzeniu można wtedy zapomnieć. Ale! Można kopnąć ścianę, robić kulki z papieru, albo... gotować. A dobitniej mówiąc - miażdżyć, aż wyjdzie z tej frustracji pesto ;) Bo ono świetnie dogaduje się z kluchami.(Słoiczkowe ;)) włala!;)
Meduzy z pesto pistacjowym
Penne tri colore z pesto bazyliowym (a do przegryzki mix sałat i tomaty)
Cavatappi (zwane też Cellentani) z pesto pomidorowym, a do tego bazylea z krzaka, italiańskie i grana padano.
Gdy otula nas spokój wystarczy ujędrnić kluchy i otworzyć słoiczek. Kiedy dopada frustracja – wtedy można zaprzyjaźnić się z żyrafiną albo moździerzem. Jakie to proste!
ps. Cremebrulee ---> ja marzę o tym pesto z jarmużu! ;)
środa, 14 października 2009
Miażdżąca przewaga
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja jak się zezłoszczę, to siekam warzywa na surówki i sałatki! Przechodzi od razu, bo jeść je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMakaroniki- pychotka :)
Dziewczyny, gdzie kupujecie te makarony??? Napaliłam się na niektóre:-)
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujacy wpis:) jakiz to wdzieczny obiekt do fotografowania, ten makaron! w rzeczy samej, pasta i basta:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cavatappi uwielbiam za ten cudny kształt!:)))
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudności mi pod nosek podstawiasz Siostra :))
A meduzy boskie są! Takiego makaronu jeszcze nie miałam w dłoni.
Buźka:**
Ps. U mnie straszna wichura ... buuu...
Ja tez chce takie meduzki :( Nie widzialam jeszcze takiego makaronu a jestem zachwycona. A moze podejmiesz sie nadziewania ich ? ;))))
OdpowiedzUsuńGrażka---> "zdrową" złość miewasz ;)))
OdpowiedzUsuńAnula---> Meduzki na Malcie. Proponuję udać się samolotem ;)
A jak za daleko ;) to proponuję udać się do Almy na dział kluch. Tam miewali zestaw sałatkowy 4 rodz w jednym ( w tym meduzy) - właśnie takie, jakie Princess ujędrniała tutaj---> http://makaroniary.blogspot.com/2009/09/cheese.html
Konsti--->jak miło Cię widzieć! Dzięki! :)
Sis--->:)**
A u mnie deszcz pada i zimno...
Kasieńka---> gdybym go do cna już nie wykorzystała, to bym się podjęła ;)
Hi hi hi, nadziewanie meduzek to chyba bedzie nauka cierpliwości, więc lepiej bez złości zacząć, a skończyć może sie i tak na furiackim pesto ;)
OdpowiedzUsuńMeduzki cudo, inne tez, kocham pesto, niestety moj małżon nie bardzo, on kocha pasty z sosami pomidorowymi... ja uwielbiam smak samego makaronu a pesto delikatnie go podkreśla
a co do jarmużu.... kurcze, wysłać Ci paczke?
albo poczekaj do zimy, może dostaniesz gdzieś na bazarku?
ale te meduzy rewelacyjne sa,gdzie takie daja????pierwszy raz widze takowe piekne nudle :)
OdpowiedzUsuńa pesto ze sloiczka jest zawsze dobrym pomyslem na szybko :) :)
Pozdrawiam :)
Ha, samolotem, to po siedemdziesiątce:)))
OdpowiedzUsuńAle te meduzy są boskie:)))
Przyślij kilka:))
Dziewczyny, Wy chyba nawiedziłyście wszystkie możliwe sklepy makaroniarskie. :D Co wpis, to inny kształt! :)
OdpowiedzUsuńCremebrulee mi wyślij ;P
OdpowiedzUsuńja poprosze Oczko o 3 porcyjki, po jednej z każdym pesto :)
a co tu taka cisza co?
OdpowiedzUsuńcudowne.. te kolory
OdpowiedzUsuńCreme--->taaa i po drodze ten jarmuż zemdleje trzy razy zanim do mnie dotrze ;) Zima nie jest tak wcale daleko...
OdpowiedzUsuńGosia---> Zgadza się! Pesto do dobre rozwiązanie na uciekający czas.
Anula---> kiedy ja już wszystkie pożarłam... Ja Ci radzę - zrób sobie wycieczkę do Almy ;)
Małgoś---> a to jeszcze nie koniec ;)))
Princess---> prrrrroszę! Się częstuje!
Kredka---> jak... kredką malowane? ;)))
Co u Was Dziewczęta ? :)
OdpowiedzUsuńJaki pyszny blog i jakie smaczne dania! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie szalone kobitki ;))
Sis---> żyjemy.
OdpowiedzUsuńQchnia---> witamy i częstujemy. Pozdrawiamy też ;)
Zemfi ja tego nie czuję :P
OdpowiedzUsuń