„Tego lata konsekwentnie zostałam w mieście. Wtopiłam się w codzienność. Byłam po prostu jednym z mieszkańców miasta, którzy nie pojechali na wakacje. Chodziłam na zakupy, na targ pełen coraz piękniejszych owoców. Przynosiłam do domu całe naręcze zieleniny. Siadywałam w kawiarnianych ogródkach w cieniu pod drzewami albo na statku na rzece. Obserwowałam turystów – ich egzotyczne twarze i tak jednakowe koszmarne ubiory. Zależnie od humoru popatrywałam na nich wrogo albo pozdrawiałam grzecznie i obcojęzycznie.
Na wszystko miałam czas – tak jak zawsze latem miałam piękne poczucie bezgraniczności czasu i naszych w nich możliwości. I znów myślałam, że tak będzie zawsze.
Wędrowałam po własnym domu – starałam się w nim nie zgubić. Wiedziałam, że najłatwiej jest zgubić się u siebie i tu poczuć prawdziwą samotność.”*
Ja też tego lata zostałam w mieście, nigdzie nie wyjeżdżam, nigdzie nie podróżowałam. No może poza krótkimi wypadami, ale tak naprawdę całe lato spędziłam w mieście.
Z jednej strony, odpowiadało mi to, kocham moje miasto, kocham jego zieleń, te małe, wąskie uliczki, domy z cegieł i zwierzaczki na starówce. Kocham mojego osiołka, smoka i pieska Filutka...
Jednak z drugiej strony kocham też morze, szum fal i noce na plaży. Kocham przesypywać piasek w dłoniach, patrząc na morski horyzont i ...wspominając, marząc i planując...
W tym roku bardzo mi tego brakowało, i może nie jestem świetną pływaczką, i może unikam paradowania w stroju kąpielowym, a leżenie w pełnym słońcu jest dla mnie największą katorgą, to wakacje nad morzem mają w sobie coś tajemniczego, coś co sprawia, że ryjek mi się cieszy.
I choć w moim sercu siedzi wiele bolesnych wspomnień związanych z morskim krajobrazem, to zawsze z chęcią będę tam się kierować...
A dziś, w ramach zbliżenia się do morskich klimatów, zrobiłam sobie pyszne muszle zapiekane z cukinią i brokułami. Muszelki zostały wyrzucone na brzeg w paczce od Zemfi przez poranny przypływ, a ponieważ nadziane kojarzą mi się z łódeczkami pełnymi ufoludków zmierzają właśnie w otchłań mego i Hirkowego żołądka :)
*Pani nr 10 (229) 2009r. Roma Ligocka: Jesienne porządkowanie świata
Zapiekane muszle z cukinią i brokułem pod migdałową kołderką
1 porcja
70 g makaronu Conchiglioni rigati
mała cukinia
kilka różyczek brokuł
pół ząbka czosnku
mała cebulka
łyżeczka posiekanej natki pietruszki
kilka listków świeżej bazylii
oliwa z oliwek
świeżo mielony pieprz, sól
masło
mielone migdały lub płatki migdałowe uprażone na teflonowej patelni
Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie. Odlać połowę wody i dodać trochę oliwy, zamieszać i odcedzić.
W czasie gotowania makaronu umyć cukinię, odciąć końce i pokroić ja na cienkie tasiemki, najlepiej obieraczką do warzyw. Brokuł ugotować na parze, odcedzić i rozgnieść widelcem.
Cebulkę i czosnek obrać i drobno posiekać. Zeszklić na odrobinie masła. Dodać cukinię i dusić aż zmięknie. Pod koniec dodać pietruszkę i posiekane listki bazylii. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Muszle nadziewać najpierw brokułami, następnie cukinią posypując na koniec mielonymi migdałami i/lub płatkami migdałowymi.
Zapiekać przez ok. 8 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.
Można posypać parmezanem.
Podawać ciepłe, przyozdobione listkami bazylii.
poniedziałek, 12 października 2009
Morze, muszelki i łódki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Swietnie wygladaja, ja nie widze ufoludków, za to jakies fajne roślino-zwierzatka porastajace muszelki z morskiego dna ;)
OdpowiedzUsuńmówisz ze to glony? ;)
OdpowiedzUsuńnie... raczej rafa koralowa w muszelce...
OdpowiedzUsuńhm, wiem, brzmi jak kiczowata pamiatka znad morza ale wcale tak nie wyglada ;)
"Muszelki zostały wyrzucone na brzeg w paczce od Zemfi przez poranny przypływ, a ponieważ nadziane kojarzą mi się z łódeczkami pełnymi ufoludków zmierzają właśnie w otchłań mego i Hirkowego żołądka :)"
OdpowiedzUsuńHihi! Podoba mi się, muszle też i cytat! :))
To jest najpiękniejszy kształt makaronu :) W dodatku z bardzo smakowitym wypełnieniem :)
OdpowiedzUsuńAga, ślicznie napisałaś, cudnie się Ciebie czyta :)
OdpowiedzUsuńMakaronik bardzo mi się podoba. Jeszcze takich muszli nie widziałam. Są piękne i pieknie nadziane. Cudownie zielone ufoludki na swoich łódeczkach :)
Pięknie Agatuś:)
W takim mieście to też bym latem została...
OdpowiedzUsuńPowiało liryzmem, trafiłaś mi w nastrój! Dobrze się czyta to co piszesz a ślinka cieknie do tego, co gotujesz :)
Ojej, pysznie wygladaja!!!
OdpowiedzUsuńHa, lubię te wielkie muszliska:-)
OdpowiedzUsuńAgulku drogi, to w przyszłym roku przyjeżdżaj nad morze przesypywać piasek. Jakieś muszle też się znajdą, pewnie nawet makaronowe. :) A Twoje nie z nad morza - mniam, mniam. :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie muszle. Z cukienią jeszcze nie jadłam, chętnie spróbuję.
OdpowiedzUsuńJa też nie z typu "naleśnik na kocu" a morze ak bardzo kocham. I tęsknię bo w tym roku nie byłam...
M.
Cudnie wsłuchałaś się w te muszle, pragnące brokułowego nadzienia. Poruszyłaś strunę tęsknoty we mnie, oj poruszyłaś....
OdpowiedzUsuńA teraz maleńka prośba: czy Hirek, może występować z różową kokardką na swojej smukłej nóżce. W końcu, to wyjątkowy facet u niebanalnej kobiety :D
Oj, chcialabym aby niejedna taka makaronowa lodeczka poplynela do mojego zoladeczka :) Mniam, mniam :))
OdpowiedzUsuńNo tak, lepiej nie mowmy o lecie spedzonym w miescie... :/
OdpowiedzUsuńA muszle kilka dni temu zakupilam i ja, tyle ze beda z innym farszem ;) Choc i ten cukiniowo-brokulowy bardzo mi sie podoba :)
Pozdrawiam!
Bardzo mi się spodobała ta propozycja:)
OdpowiedzUsuńPrincess to może na przyszłe wakacje zrobimy dłuższy nalot do Siostry i Małgoś? ;))
OdpowiedzUsuńCremebrulee wcale nie brzmi aż tak źle ;)
OdpowiedzUsuńZemfi mi cytat też :)
Tili cieszę sie, ze woadł ci w oko :)
Majanko wiesz zazdroszcze tym ufolódkom ;)
Grażynko zapraszamy z Hirkiem do naszego miasta :)
Ewa pysznie smakuje :)
Andziu mi też przypadły do gustu, ale już się skonczyły :((((
Małgosiu a goły Pan tez pójdzie ze mną na plaże? ;) Z zaproszenia z chęcią skorzystam :)
Moniko to za rok pojedziemy no nie ;)
Coś sie da zrobić chyba ;) o ile zdążymy ;)
Majko to w czym problem ? ;)
Bea ale sie pochwal tym farszem co?
Zemfi ale trzeba bedzie sie wczesniej zgrac urlopowo :) i oszczędzac (ja juz od teraz)
Pochwale sie, jasne, ale... jeszcze nie teraz ;) Prosze o troche cierpliwosci :))
OdpowiedzUsuńoki toki :)
OdpowiedzUsuńJak fajnie, ze zamieszczacie czytadła! :)))
OdpowiedzUsuńja to rzadziej ;P
OdpowiedzUsuń