"(...) na planecie Małego Księcia, jak na każdej innej planecie, rosły dobre i złe roślinki. Co za tym idzie dobre ziarenka z dobrych roślin i złe ze złych. Lecz ziarenka są niewidoczne. Drzemią w tajemnicy ziemi, aż któremuś z nich przyjdzie do głowy pomysł obudzenia się. Więc przeciąga się i najpierw wypuszcza nieśmiało ku słońcu zachwycającą bezbronną roślinkę. Jeśli to łodyżka rzodkiewki czy róży, może sobie rosnąć do woli. Ale jeśli mamy do czynienia z chwastem, trzeba go usunąć natychmiast po jego rozpoznaniu. A na planecie Małego Księcia rosły straszne ziarenka... Były to ziarna baobabu. Ziemia planety była przesiąknięta nimi jak robactwem. Jeśli zagapisz się, nigdy nie pozbędziesz się baobabu. Zachwaści całą planetę. (...) „To kwestia dyscypliny” – powiedział mi później Mały Książę. „Po skończeniu porannej toalety należy zadbać o czystość planety. Trzeba regularnie wyrywać baobaby, jak tylko dadzą się odróżnić od krzaków róż, do których na początku są bardzo podobne. (...)"Dzieci! Strzeżcie się baobabów!""*
Kiedy pozwoli się baobabom nie tylko wykiełkować, ale i wyrosnąć, wtedy czeka nas ciężka praca. Żmudna, ale kiedy przyniesie jakieś efekty, wtedy cieszy jak nic innego.
Życie to jak uprawianie ogródka – zawsze znajdzie się w nim coś do posiania, ale i coś do wyrwania. Coś do podlania, coś do przycięcia. Niech zakwitnie tylko to, co cieszy oko i ładnie pachnie. Bo przez baobaby może nie wyrosnąć roślina, na której nam może bardzo zależeć.
Złota myśl z ogródka: "Brak ci tylko jednej istoty, a cały świat jest bezludny."**
Zielony i wstęgi
Zblanszowany szpinak tylko czekał, kiedy może w końcu doskoczyć do omdlałej na oliwie szalotki i przeprasowanego zęba czosnkowego. Wszyscy czworo ucieszyli się potem ze spóźnionego towarzystwa rondlowego: bazylea z krzaka, sól, pieprznięty i śmietana jednak dotarli, a wmieszawszy się z otoczeniem pokładli na pappardelle i wespół obsypali parmezanem.
* Antoine de Saint - Exupery - "Mały Książę"
** Alphonse de Lamartine
niedziela, 11 października 2009
Ogród i baobaby
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zamfi, no co Ty piszesz? No co ty piszesz?! Nieprawda, że baobaby trzeba tępić. Ba, o baby trzeba dbać, kochanieńka! Jak nie wiem i co.
OdpowiedzUsuńMakaronik jak trzeba. Prosty i zapewne smakowity, mimo że popappardellony, khekhe. A czosnek łobuzek nie dotarł był azaliż?
Czapraku Antoni już cię lubię, za to jedno zdanie ;)
OdpowiedzUsuńMrrr...
OdpowiedzUsuńgrrr ;)
OdpowiedzUsuńPrzecudny makaron Siostra! Wygląda jak przysypany śnieżkiem, śliczny! Dosiądę się do miseczki, pozwolisz?
OdpowiedzUsuńMyśli równiez piękne i głębokie, a ja je lubię czytać.
Buźka :**
Bardzo smacznie wygląda ten makaronik:) oj bardzo smacznie :))
OdpowiedzUsuńOczko, dbanie o Ogród to wielka praca :)
OdpowiedzUsuńDobrze że sobie w niej dodajesz sił takim smakowitym makaronem :)
Ściskam i buziaczki ślę :***
Moze nie jestem zbyt oryginalna ale "Maly Ksiaze" to moja ulubiona ksiazka :) Pelna jest pieknych myslowych perelek :) A taki makaronik to ja poprosze dzis na obiad :)
OdpowiedzUsuńNo i to jest obiad idealny!
OdpowiedzUsuńAntek---> że o baby to ja wiem. Ale i o facetów!
OdpowiedzUsuńCzosnkowy był, a jakże! Zapomniało mi się wspomnieć o nim, ale już naprawiłam to niedopatrzenie :)
Princess---> ja wiem!
Sis---> no z siostrą się nie podzielę?! no przecież to się nie godzi! Bierz, ile chcesz Kochana!
Ati---> :) dzięki!
Lipka--->Ba! nawet Jonasz Kofta o tym mówił. Ale i my swoje wiemy ;)
Majka--->a tak! ja też ją bardzo lubię! I chyba nawet sobie sprawię osobisty egzemplarz
Agata---> Ba! :))
pozdr!
co wiesz?
OdpowiedzUsuńKtóre to zdanie ;)
OdpowiedzUsuńno które bo w sumie dwa mi podchodzą ale jedno bardziej ;)
OdpowiedzUsuń"Ba!obaby...itd" ;)))
OdpowiedzUsuńno Ba!obaby :)
OdpowiedzUsuń;)))
OdpowiedzUsuńZemi jak ja lubię takie makarony - normalnie jutro pobiegnę na straganik kupię se zielsko i najnormalniej w świecie odgapię przepis od Ciebie :P:)
OdpowiedzUsuńA mój synuś Amadeuszek jak tylko widzi, że ogladam Waszą stronę to mówi o to ta Pani od simpsonów i rurkowe makarony :):)
A odgapiaj ile wlezie! ;)
OdpowiedzUsuńHyhy! :D Pamiętam, pamiętam o tym Małym Panu :) Jak tylko zawitam do Pia, to nabędę simpsonów i się odezwę ;)
Oj Oczko, no dalas mi do myslenia, zycie to ciezki ogrod, no...
OdpowiedzUsuńAle taki makaronik pomaga, z pierwszego zdjecia biore bez gadania!
:*
I trzeba mieć dobre narzędzia, żeby o niego zadbać odpowiednio.
OdpowiedzUsuńKombinacje makaronu ze szpinakiem i serem to u nas ostatnio przebój. Twoja wersję kupuję!
OdpowiedzUsuńA "Małego Księcia" to ja noszę w torebce do czytania jak mam czas i to po francusku...
Grażka - kupuj i warz! Śmiało!
OdpowiedzUsuńPo francusku, fiu fiu! :)Ja bym się chętnie zmierzyła z rosyjskim :)