"Znamy się mało, więc może ja bym powiedziała parę słów o sobie – najpierw.
Urodziłam się w 1983 roku w listopadzie, to znaczy na początku listopada, właściwie to zaraz jak on się zaczyna. Yyy, dokładnie 3 listopada 1983 roku. Nooo, tyle może o sobie - na początek. Czy są jakieś pytania? ;)" *
* No dobra! koniec parafrazy ;) A teraz klik na Tubkę ;) ---> TUTAJ

Von – troba z wizytą w sadzie
Ptasia powiedziała, co by wątróbkę smażyć tak jak zwykle, tyle tylko aby wrzucić wcześniej cebulinę, a dopiero potem jabłka (przy czym podkreśliła, iż lacrimosa w towarzystwie von jest swoistym conditio sine qua non). Zrobiłam deczko inaczej. Dlatego von – von obtoczyła się w białej i wskoczyła na patelnię z oliwą. W chwili, kiedy obróciła się na drugi boczek (von, nie – dziewica), dopiero dostała cebulinę w piórkach i od razu jabłka rozmienione w kostkę (ze skórką). Wszystko upiło się jeszcze białym półwytrawnym (potem popyrkało jeszcze) i pieprznęło z młynka na koniec. W tak zwanym międzyczasie ujędrniło się w rondlu armoniche (dostając później nazwę per „sweter, który się pruje”) O! I już! Dobre było.
(Pamiętam jakby to było wczoraj, a rzeczywiście działo się 10 lat temu. To ona była ostatnim mięsnym kąskiem. Potem nastały zielone czasy z okresowym przepływem ryb przez talerz.
Zatem nadrabiam – była już winna. Teraz jabłecznik ;) A będą jeszcze inne ;))

Princess - buziaki. Zawartość paczki będzie się ujędrniać falująco ;)
Urodziłam się w 1983 roku w listopadzie, to znaczy na początku listopada, właściwie to zaraz jak on się zaczyna. Yyy, dokładnie 3 listopada 1983 roku. Nooo, tyle może o sobie - na początek. Czy są jakieś pytania? ;)" *
* No dobra! koniec parafrazy ;) A teraz klik na Tubkę ;) ---> TUTAJ

Von – troba z wizytą w sadzie
Ptasia powiedziała, co by wątróbkę smażyć tak jak zwykle, tyle tylko aby wrzucić wcześniej cebulinę, a dopiero potem jabłka (przy czym podkreśliła, iż lacrimosa w towarzystwie von jest swoistym conditio sine qua non). Zrobiłam deczko inaczej. Dlatego von – von obtoczyła się w białej i wskoczyła na patelnię z oliwą. W chwili, kiedy obróciła się na drugi boczek (von, nie – dziewica), dopiero dostała cebulinę w piórkach i od razu jabłka rozmienione w kostkę (ze skórką). Wszystko upiło się jeszcze białym półwytrawnym (potem popyrkało jeszcze) i pieprznęło z młynka na koniec. W tak zwanym międzyczasie ujędrniło się w rondlu armoniche (dostając później nazwę per „sweter, który się pruje”) O! I już! Dobre było.
(Pamiętam jakby to było wczoraj, a rzeczywiście działo się 10 lat temu. To ona była ostatnim mięsnym kąskiem. Potem nastały zielone czasy z okresowym przepływem ryb przez talerz.
Zatem nadrabiam – była już winna. Teraz jabłecznik ;) A będą jeszcze inne ;))
Princess - buziaki. Zawartość paczki będzie się ujędrniać falująco ;)
No to wszystkiego najlepszego moja Ty imienniczko aby spełniło się to co wydaje się Tobie niewyobrazalne :). Spełnienia w życiu :)
OdpowiedzUsuńA makaronik aż się prosi żeby zjeść :D mimo że jestem po śniadanku :P
OdpowiedzUsuńTo i ja życzę wszystkiego najsmaczniejszego i żeby marzenia się Tobie spełniały.
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego :) a jedzonko wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńOczko, Ty sama wiesz co ja chcę powiedzieć - lepsza jesteś w słowach, ale tutaj powiem tylko jedno - Szczęścia!!!
OdpowiedzUsuńBuziak :***
Moja Kochana Mała Siostro, Ty wiesz czego życzę Ci najbardziej na świecie, z mojego całego serducha zyczę Ci szczęscia, radości i uśmiechu, słoneczka duuużo, duuużo i spełnienia wszystkich Twoich marzeń!!!
OdpowiedzUsuńGłówka do góry, tak ma być ! Tak trzymaj!
Ściskam cieplutko w ten piękny dzień :***
Twoja Duża Siostra :**
tanti auguri, Oczko! :) moc wszyskiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńnoci już spakowane ;)
pa!
Żarełko apetyczne!
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj, naj, naj!
Uśmiechu, dużo słonka na niebie i energii na długie chłodne miesiące :)
Buziaki
M.
Małgoś, wszystkiego najlepszego:))
OdpowiedzUsuńOczko wszytskiego najlepszego - aby się spełniły wszytkie Twoje marzenia i pragnienie, byś była szczęśliwa i uśmiechnięta. Do tego dołączam dużo uścisków i buzioli :*
OdpowiedzUsuńSto lat, sto lat niech żyje, żyje naaaaaaaaam :*
OdpowiedzUsuńNajlepszego i spelnienia marzen........:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
i ode mnie najlepszego!!! :* @-'--
OdpowiedzUsuńNo to dzisiaj zbioróweczka będzie ;)
OdpowiedzUsuńBaaaaaardzo jestem wdzięczna i dźwięczna! Macie tutaj ;)*** Moje Robaczki ;)
Lipka, dziękuję za fona! To była dobra rozmowa!
Za esy, tudzież torty na gadulcu i bombonierkę na NK ;) również kłaniam się w pas :)
Cudnie to zagaiłaś :)))
OdpowiedzUsuńTo ja się przyłączam do życzeń Princess! Bardzo trafne to z tymi mostami.
małpko kochana! moje krzywe pismo tak światu pokazujesz! ożesz Ty! ;p pisałam na prędce i tak brzydko wyszło, ale w kartkę wsadziłam serce jak ją robiłam :)
OdpowiedzUsuńa makaronu miało być więcej, ale pudełko było za małe! następnym razem ;)
Truskawkowa--->heh ;) a dzięki :)
OdpowiedzUsuńPrincess--->ładne bo serdeczne ;)
Hmmm, masz coś nowego? ;)
a Funghini tricolore masz?
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego, cudny sweterek, wcale nie widać, że się pruje :)
OdpowiedzUsuńNo to wpadam na urodzinowa impreze :) Mam nadzieje, ze ten makaronik jeszcze bedzie :)) Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńNajlepszego! Jakoś ciężko mi się oswoić z tą wątróbką w Twoim wykonaniu;-)Ale generalnie popieram;-)
OdpowiedzUsuńPrincess---> noooo wiesz...jak się zapakuje... to będę miała ;)
OdpowiedzUsuńFellunia--->bo mu trochę oczek widelcem nawlekłam ;)
r
Majka---> :) kłaniam się
Andrzej---> a dlaczego ciężko? Bom zielona? ;)
Oczko, buźka ogromniasta! :) Niech Ci słońce świeci dzień i noc. :) I nie pal tych mostów, jak Ci Aga przykazała. :)
OdpowiedzUsuńNiektóre spalone przecież można odbudować. A jak się nie da, to można zbudować - od nowa! :)
OdpowiedzUsuńbuziak