Skoro na eksperymentalnym jesteśmy w mięsno- groszkowych klimatach to może i tu w tych klimatach pozostaniemy?
Faza na mięso jeszcze mi nie minęła, co mnie bardzo dziwi, bo zwykle trwa tylko jeden dzień, a tu ciągnie się i ciągnie. Nawet tofu nie kupiłam, choć będąc w sklepie już je w łapkach trzymałam, i nie wiedzieć czemu odłożyłam na półkę. Hmmm dziwne, bardzo dziwne...
W sumie w moim domu ostatnio same dziwne rzeczy się dzieją! Nie mówię tu już o tym, ze jem mięso codziennie, ale na ten przykład dzwonki w komórkach (nie w jednej, a w dwóch) same się zmieniają, dziwne sny co po niektóre osoby nachodzą i w nocy straszy! A jeśli chodzi o sny to nie pytajcie jakie to sny, bo
„[...] snu nie da się opowiedzieć. Opowiedziany przestaje być snem.”* ;)
Trza stąd uciekać póki się spokojniej nie zrobi. Ale to dopiero jutro, a dziś musimy być dzielne i nie dać się czarnym mocom ;) I jeszcze zjeść sobie makaronik, makaronik z groszkiem i pieczonym kurakiem :)
Trottole z kurczakiem i groszkiem
1 porcja
60 g makaronu Trottole
garść zielonego groszku (u nie mrożony)
50 ml śmietanki 12%
pieczone/smażone/gotowane mięso z kurczaka (u mnie podudzie, smażone)
ząbek czosnku
pieprz, tymianek, sól- szczypta
ewentualnie świeża bazylia do ozdoby
Makaron ugotować al dente, pod koniec gotowania wrzucić groszek i gotować jeszcze ok 4 minuty.
Czosnek posiekać i zeszklić na odrobinie masła, zalać śmietanką i doprawić solą, pieprzem i tymiankiem.
Mięso z kurczaka pokroić w mniejsze kawałki i wrzucić na patelnię.
Makaron z groszkiem odcedzić i wymieszać z kurczakiem i śmietanką. Ewentualnie doprawić jeszcze do smaku. Wyłożyć na talerz. Można przystroić świeżymy listkami bazylii.
*Wiesław Myśliwski — Traktat o łuskaniu fasoli
czwartek, 19 listopada 2009
Straszy! W kurniku straszy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Takie straszenie w kurniku to mi bardzo odpowiada. I moze dalej straszyc, byleby makaron zawsze taki dobry byl:)
OdpowiedzUsuńtia jo, ale w nocy to ja mało zawału nei dotałam!
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie to Twoje "jo", slowo nieznane mi do momentu kiedy meza swojego poznalam ;)
OdpowiedzUsuńNo tego straszenie, to nie zazdroszczę, ale obiadku jak najbardziej:)
OdpowiedzUsuńMięsożerność nie jest grzechem.. Jeśli Twój organizm sie domga widać ma takie potrzeby. :-) A przez ten groszek chyba bym nie zgadła, że to danie niewegetariańskie. :-D
OdpowiedzUsuńCremebrulee jo? ;P
OdpowiedzUsuńAtina no mówię ci masakra!
Poswix a kto powiedział ze jest grzechem? ja tego nie powiedziałam
To Hirek szaleje a nie strachy ;))
OdpowiedzUsuńKochana, czy ja moge poprosić obiadek? Pyszny !:)))
Nawet po Hirku widać, że mięso potrzebne, on inaczej na nie patrzy, tak z uznaniem...
OdpowiedzUsuńFajnie przyprawiłaś ten makaronik z kurakiem :)
Majanko Ty może to Hirek seryjnie :P
OdpowiedzUsuńJasne bierz :)
Grazyna a dzięki ;)
Wpadnij-ta do mnie i odbierz-ta nagrodę :-)
OdpowiedzUsuńha! dzieki :*
OdpowiedzUsuńMnie też się wydaje, że Hirek przy mięsku jest jakby bardziej zadowolony. A może to ten wesoły groszek? Hm, muszę to przemyśleć ;D
OdpowiedzUsuńzdaj raport z przemyśleń ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno Hieronimus !;)
OdpowiedzUsuńIde o mięchu poczytac, bo mam zaległości przez wczorajszy wolny dzień ;)
OdpowiedzUsuńno właśnie no! ;P
OdpowiedzUsuńTo Ty masz Aga-aa tzw. miesne ciagi :-) to sie tu podzialo na Pascie...
OdpowiedzUsuńjo miewam :)
OdpowiedzUsuńO rety Aga, to u Ciebie i u mnie zupełnie odwrotnie. Ciebie na mięso wzięło, a mnie odwrotnie, właśnie mi się ostatnimi czasy przejadło. Więc jakby co, to ja bym ten makaronik choćby z samym groszkiem skubnęła. :) A mięsko dla Hirka. :D
OdpowiedzUsuńHirek sie zgadza! ;p
OdpowiedzUsuńhej makaroniary - zapraszam do dyniowej kuchni po wyróżnienie!
OdpowiedzUsuńdzieki :)
OdpowiedzUsuńAż strach się bać! Zwłaszcza, że sama przestałam być zielona ;)
OdpowiedzUsuńale ja nigdy nie byłam zielona
OdpowiedzUsuń