„O szczęściu mówiłem. Że szczęścia trzeba szukać w sobie, a nie naokoło.
Że nikt go człowiekowi nie da, jak sam sobie go nie da. Że szczęście jest nieraz bliziutko, może w tej ubogiej izbie, gdzie się całe życie żyje, a ludzie Bóg wie gdzie go szukają.
Że niektórzy w sławie i bogactwie go szukają, ale na sławę i bogactwo nie każdego stać, a szczęście jest jak woda i każdemu chce się pić. Że nieraz jest go więcej w jednym dobrym słowie niż w całym długim życiu.”*
Czujecie się szczęśliwi, czujecie, że żyjecie tak jak byście chcieli, tak jak sobie zaplanowaliście.
Czy osiągacie wyznaczone cele, podnosicie poprzeczkę, która z dnia na dzień jest coraz niższa, dążycie do tego co na chwilę obecną wydaje się nie możliwe, ale przy odrobinie pracy i własnego wkładu staje się możliwe.
Czy potraficie cieszyć się z błahostek, rzeczy pozornie normalnych, naturalnych, wynikających z dnia codziennego. Czy potraficie się cieszyć zarówno z ciepła, jak i z zimna, słońca i śniegu, z wiosny i zimy?
Czy kiedy problemy się nawarstwiają i czujecie, że nie dacie rady, potraficie spojrzeć na wszystko przez różowe okulary i powiedzieć sobie, to minie, będzie lepiej?
…
Nie?
…
Może warto spróbować to zmienić? Ja spróbuje…
ale najpierw zjem sobie michę makaronu z orzechami w rzeczy samej :)
Szpinakowe tagliatelle z orzechami i pietruszką
1 porcja
- makaron tagliatelle szpinakowe ok. 70 g
- garść orzechów laskowych
- łyżka posiekanej natki pietruszki
- pół ząbka czosnku lub czosnek granulowany
- mielona papryka wędzona
- sól, pieprz
- oliwa lub masło
Makaron ugotować al. dente. Orzechy uprażyć w piekarniku lub na patelni teflonowej, pozbawić skórki, posiekać i rozgnieść w moździerzu z dodatkiem czosnku i papryki. Jeśli ktoś chce mocno czosnkowy aromat proponuję dać czosnek świeży, ja wolałam przewagę aromatu orzechowego, dlatego dałam czosnek granulowany.
Makaron odcedzić i wymieszać z oliwą lub masłem. Następnie dodać pietruszkę i rozgniecione orzechy, doprawić solą i pieprzem. Wymieszać.
* Wiesław Myśliwski — Kamień na kamieniu
piątek, 13 listopada 2009
A takie tam...kluchy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Princess to jakaś telepatia, bo jak dzisiaj w nocy nie mogłam usnąć i odpaliłam na powrót lapa, to otworzyłam worda i pisałam sobie o szczęściu. Dokument nazwałam "Afirmacją" :)
OdpowiedzUsuń"Szczęście jak woda" - ładnie! :) I powiem Ci, że ja jestem go spragniona jak nigdy. I nawet znalazłam już drogę do źródła, jak tam dotrę, to powiem Ci, którą ścieżką należy iść ;)
"Wystarczy tylko znaleźć klucz w sobie. Trzeba się wsłuchać w pragnienia, ale i w obawy. Jedne urzeczywistniać, drugim rzucić rękawicę na tyle skutecznie, by kiwnięciem palca wygrać potyczkę. " - to z Afirmacji ;)
wiesz, zazdroszczę Ci tego optymizmu, tych Twoich rózowych okularków, ja lubię róz, ale chyba do mnie nie pasuje...
OdpowiedzUsuńEee tam! za dużo chyba przed lustrem stoisz! ;P
OdpowiedzUsuńwłaśnie, że unikam luster ;P
OdpowiedzUsuńAnienie nie! Nie zrozumiałyśmy się ;P Nie unikać, tylko nie sterczeć za długo - zasadnicza różnica ;)P
OdpowiedzUsuńnie lubię luster
OdpowiedzUsuńI się kłóci jeszcze! ;)P
OdpowiedzUsuńHmmm, no dobra! Tak właściwie lustra jakoś szczególnie do szczęścia nie są potrzebne. Jeszcze można się za bardzo zapatrzyć i nie zauważyć świata wokoło. Może to i lepiej, że ich nie lubisz ;)
hehehe, dobrze, że choć Ty potrafisz dostrzec pozytywne strony :)
OdpowiedzUsuńNo w końcu ktoś powinien, no nie? ;)
OdpowiedzUsuńNo ja też umiem dostrzec pozytywne strony ;)! Nawet nie wiecie jak się cieszę z pogody za oknem, która, choć szara, bura i zimna, jest wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńA taki makaron to cudo w rzeczy samej! Cudne kolory :).
A ja tam też jestem optymistką i mimo przejściowych kłopotów nawet jestem szczęśliwa... Właśnie z powodu codziennych drobiazgów, nawet tego, że innym smakuje to, co ugotuję...
OdpowiedzUsuńA ten pomysł na orzechy z pietruszką i czosnkiem do makaronu, to muszę wypróbować :)
Pogoda! U mnie dzisiaj cudowna była, aż się chciało spacery uskuteczniać :) Ciepło i słonecznie. Tylko koty dziwnym trafem, zamiast się wygrzewać, to się pochowały. No i dzisiaj im nie pomachałam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo piękna notka :)
OdpowiedzUsuńJak to jest ze mna?
Umiem cieszyć się najmniejszą błahostką, słoncem, deszczem, kolorowym liściem czy śnieżkiem. Oczywiście kocham lato najbardziej, ale kiedy przychodzi zima , jest mróz i śnieg, który opatula drzewka to uśmiecham się ,bo to takie śliczne:)
I kiedy przychodza jakieś problemy i wydaje się ,ze nie da się ich pozbyć ,to potrafię powiedzieć- musi to się zmienić, będzie dobrze :)
Bo musi no i tyle :) Słoneczko prędzej czy później zaświeci :)
A makaronik piękny zjadłabym z wieeeelką chęcią, bo jest piękny i smaczniutkie połączenie :) A na razie idę Brzydulę oglądać ;)
ja wróciłam taka głodna , a tu takie pyszności , poproszę porcje
OdpowiedzUsuńZemfi też prawda, ale dziś 13 w piątek więc...
OdpowiedzUsuńOlalala i tego ci zazdroszczę
Majanko i tak trzymać
Margot proszę, bierz ile chcesz :*
...więc dzień szczęśliwy! :) Przeca napisałam wyżej, że nawet kot bury nie przeciął mi drogi, nie wspominając już o czarnym ;)
OdpowiedzUsuńjak dla kogo szczęśliwy...
OdpowiedzUsuńJa się cieszę każdym jajem,
OdpowiedzUsuńlitrem mleka, drogi skrajem.
Cieszę się wiosenną burzą,
gdyż opady zbożu służą.
Lecz optymizm pryska gdy
szpak obeżre wiśnie mi.
Tu przymilnie się uśmiecham.
Daaj makaron i orzecha :D
Toś pojechał rymem! :)
OdpowiedzUsuńAntoni za takie piękne wyznania bierz i dwa orzechy ;)
OdpowiedzUsuńNo raz mi sie udalo z Wami porozumiec telepatycznie i przygotowac wariacje makaronowa na ten sam temat:) U mnie tez kluchy z orzechami, ale insze... Takiej wersji z papryka i czosnkiem nigdy nie jadlam, trzeba bedzie sprobowac!
OdpowiedzUsuńDziekuje za inspiracje i pozdrawiam z kraju makaroniarzy:)
To bierę, co moje i zmykam.
OdpowiedzUsuńWszystko tu jest u Ciebie co lubię: i Myśliwski (ach ten Traktat o łuskaniu fasoli), makaron z orzechami i radość z prostych, codziennych chwil. Czasami przyzwyczajamy się i przestajemy doceniać i cieszyć się z rzeczy codziennych. Jak to tracimy i znowu odzyskujemy, jaka wtedy jest radośc. Niedawno zepsuła mi sie pralka i prałam rzeczy w ręku przez 4 dni. Jak przywieźli nową, radość z prania w pralce była wielka i trwa do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńKonsti a buziole :))))
OdpowiedzUsuńCzypraku ale wróć!