Jeżeli przyjdzie Wam kiedyś pomysł do głowy, aby kupić makaron z peperoncino – mocno się nad tym zastanówcie. Bo może się zrobić ostro, bardzo ostro! Potem tylko mleka szukać dla złagodzenia atmosfery. Albo połączyć kluchy z maczałką, tą, co to o niej bełkoczę na drugim poletku. A do tego jeszcze groszek mrożony i te skwarki z boczku. Lubię takie rzeczy... tylko gdyby nie ta przesadna ostrość makaroniarska ;)
Linguine al peperoncino, czyli maczałka babci Michaliny niesie pomoc.
Wszystko rozbija się o sos mleczny: literek (albo mniej – w zależności od potrzeb i ostatecznej ilości porcji) rzeczonego należałoby zagotować, a potem wybełtać z rozrobioną w kapce zimnego mleka mąką, połączyć, zagotować na konsystencję sosu. Potem dorzucić usmażone skwarki z boczku, obgotowany mrożony groszek i piekielnie ostre linguine i jeść :)
wtorek, 15 grudnia 2009
Ostrość proszę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
z groszkiem :) princessowym ;)
OdpowiedzUsuńBa! Hehe ;)
OdpowiedzUsuńPikantnie brzmi dobrze, muszę sprawdzić
OdpowiedzUsuńOj, takiego ostrego nie lubię... Chyba, że maczałka pomoże ...
OdpowiedzUsuńFajny kolor makaronu. Byłam ostatnio w Lindlu po czekolady i zobaczyłąm kilka fajnych makaronów, od razu o Was pomyślałam! :)
OdpowiedzUsuńLidlu, znaczy się ;)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie i łagodnie;)
OdpowiedzUsuńMniam, pyszniasto wygląda Siostra i wcale jakoś nie ostro hi hi ;)
OdpowiedzUsuńSliczny kolorek makaronu :)
Kolor to ten makaron ma fajowy, ale ostrość zupełnie nie dla mnie :) Za to maczałka z groszkiem ciekawa, bardzo ciekawa :) Muszę kiedyś wypróbować taki patent :)
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem...bo wygląda czadowo. Nawet jakbym miała litr mleka wypić potem to i tak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńBuziak
M.
No tak, nie dziwie sie ze bylo ossstro ;) Ale i tak z pewnoscia przesmacznie, prawda? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Oczko!
Jak ostro - to dla mojego męża. Dla niego nie ma nic co by było za ostre. Przynajmniej w temacie kuchni. ;-))
OdpowiedzUsuńZ takiego suchego makaronu można by robić dekoracje ;)
OdpowiedzUsuńNobleva ---> tylko miej mleko w pogotowiu ;)))
OdpowiedzUsuńGrażka---> trochę pomogła, ale te kluchy, to chyba jakieś z piekła rodem były ;)
Truskaweczko---> ja chwilowo dział makaroniarksi omijam szerokim łukiem - za dużo ich mam ;))
Ati---> łagodnie, mówisz? Te kluchy potrafią dobrze dbać o pozory :)
Siostra--->ten kolorek to zwodniczy jest ;)
Lipka---> ja czasem na ostro sobie lubię, ale te tutaj kluchy chyba zbyt dosłownie to potraktowały ;))
Monia---> życzę powodzenia! może byłaś w poprzednim wcieleniu smokiem? ;))
Betsi--->smacznie i ostro! - tak właśnie :)
Ptasiula--->podsunęłaś mi pomysł na absurd - choinka z kluch, haha!
Krokodylku--->nieustraszony pogromca ostrości? To zaserwuj, ciekawe, czy nie zmieni zdania? Wysłać? ;))
OdpowiedzUsuńpozdr!
Za ostre - przeplukac gardlo tluszczem albo alkoholem :)
OdpowiedzUsuńtak, alkoholem!
OdpowiedzUsuńmusze takie cacko dla małżona zakupić - makarony i ostrość to jego dwie kulinarne miłości, zaraz po pomidorach ;)
Moni--->obawiam się, że alkohol jeszcze bardziej mi by rozpalił gardełko ;))
OdpowiedzUsuńKremiku--->i on też to popija alkoholem? ;)
Mnie tam żadna maczałka nie byłaby potrzebna. :) Mam niewyparzoną gębę. :D
OdpowiedzUsuńHaha! Ciekawe czy czasem nie zmieniłabyś zdania po tym makaronie? ;))
OdpowiedzUsuń