"Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
Zobaczyłem w twoich oczach
dwa drzewka oszalałe.
Z wiatru, ze śmiechu i złota.
Chwiały się.
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć."*
Pan Mendoza poszedł chwilowo w odstawkę na półkę – zasłużył sobie na odpoczynek od oka oczka. Teraz czas na wyszukiwaną od dawna w biblio** "Grę Anioła". Czy przemówi, jak "Cień wiatru"? Czy może nic mi nie będzie chciała powiedzieć? Posłucham... wodząc po literkach :)
Occhiolino rozprawia się z orecchiette
(orecchiette al salmone affumiciato – Viva la pasta!, s.42)
Na pierwszy ogień idzie pieprzowiec, zwany papryką (w kolorze czerwonym). Delikwentkę należałoby wrzucić do piekła i przetrzymać tam na tyle długo, aż zrobi się na brąz. Potem włożyć do woreczka, a następnie bezwzględnie obrać ze skóry. A potem jeszcze rozprawić się z nią nożowniczo – na kawałki i rzucić na ostateczne rozdrobnienie żyrafinie. Takąż pastę umieścić w rondlu wraz z: oliwą, wędzonym łosiem, przeprasowanymi zębami czosnkowymi i śmietaną (22-30%). Podgrzewać ogniem podrondlowym, aż do zagęszczenia atmosfery. Na koniec pieprznąć z młynka, przysolić i ogołocić krzak bazylejski. Wszystko wymiąchać z uszami.
* Federico Garcia Lorca – "Na uszko dziewczynie" (przekład: Jerzy Ficowski)
** no przecież nie kupię, skoro ostatnio powiększam swoją przestrzeń życiową pozbywając się drobiazgów, bez których - o dziwo! - też da się żyć :)
wtorek, 1 grudnia 2009
Powiedz oczku coś na uszko...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja "Grę Anioła" dostałam od dzieci na Urodziny! Za to nie czytałam "Cienia wiatru"...
OdpowiedzUsuńUszy z papryką potraktowaną odpowiednio acz okrutnie - bardzo smakowite :)
Na "Grę Anioła" tez poluję :) Koniecznie, bo "Cien Wiatru" to moje klimaty. Może Anioł też?
OdpowiedzUsuńA makaron, Sis Ty wiesz ;)))
Buźka:**
makarnowe uszeczka! mniam! :)
OdpowiedzUsuńPodobie mi się ten makaron. Tylko pieprzowca aktualnie nie posiadam ;)
OdpowiedzUsuńWidzę ze się uwzięłaś na graciska w domu- tak samo jak ja, a powiem Ci, że im więcej wyrzucam, tym bardziej się z tego cieszę i tym więcej wyrzucam i tak w kółko :D
Pozdrawiam.
Oczko, to ja Ci na uszko powiem, że smacznie i poetycko sobie żyjesz :) Poproszę kieliszek tego makaronu, tylko z sosem koniecznie :)))
OdpowiedzUsuńGrażka--->to wgryź się w cień, polecam :)
OdpowiedzUsuńSiostra---> ja sobie musiałam w biblio zamówić, bo tak z rozpędu też bym nie dostała.
Wiem, wiem ;)*
Limonka--->a pewnie!, że powiem nieskromnie. Z łosiem przeca :)
Mad--->powiedzmy, że to zawzięcie się na nie spowodowane jest szeroko pojętym komfortem psychiczno - fizycznym. Mniej wtedy waliz i kartonów trzeba - jakby co.
Lipka--->bo życie to poezja, trzeba tylko to dostrzec, czyż nie? :)**
O tak, obrana ze skórki papryka to inna bajka niż taka w skórce. Makaron taki chętnie, chętnie.
OdpowiedzUsuńPS. Wreszcie Pasta się mi na widgecie wyświetla! ha!
Jakie zaklęcie wypowiedziałaś, że durszlak posłuchał? ;)
OdpowiedzUsuńMam ochote na to occhiolino ;)
OdpowiedzUsuńHihi! Na occhiolino, czy na orecchiette? ;))P
OdpowiedzUsuńTe co nie przeczuwają, no tak ich mi szkoda... Od dziś nie jem makaronu! ;-)
OdpowiedzUsuńHaha! I co? zostaniesz akluchotarianką? ;)P
OdpowiedzUsuńjak ja dawno kluch nie jadłam, czasu brak :/
OdpowiedzUsuńDla mnie akurat kluchy są w sam raz na brak czasu. No ale ja to ja ;)
OdpowiedzUsuń10 minut to za duzo na przygotowanie posilku
OdpowiedzUsuńA co się robi krócej?
OdpowiedzUsuńNo. :-) Wymysliłaś. ;-))
OdpowiedzUsuńBa! Główka pracuje ;)
OdpowiedzUsuńWSZYSTKO PIEKNIE, przepisy smakowite, ale co to do jasnej ciasnej znaczy ta dziewica? bo znalazlam fajny przepis, a nie mam pojecia o co zacz.
OdpowiedzUsuńW kwestii wyjaśnienia słów niezrozumiałych zapraszam do słownika ;) --->
OdpowiedzUsuńhttp://belkoty.blogspot.com/2009/11/koty-na-bekotach-sowo-wstepu-i-radosna.html
Jeeeeeeść. I to takie dobre ;)))
OdpowiedzUsuńWygląda pycha!
Na uszko Ci powiem: dla mnie super :)
Miłego wieczoru
M/
Doszły mnie słuchy o... jakichś pochwałach ;)))
OdpowiedzUsuń