Tak, wiem! Zaczynam się robić monotematyczna, ale nic nie poradzę na to, że z mięsa zachwycić potrafi mnie tylko von trupka. Reszta jest taka oczywista. A rzeczona? Ma swoje niuanse lekkiej goryczki doskonale wiążącej się w parę zdecydowanego smaku. Ma to coś! To jak z ludźmi – widzisz kogoś tylko raz i już czujesz magnetyzm. No...nie żebym czuła magnetyzm w stosunku do von – von ;) Tak bajdełejem.
Pomyślałam sobie, skoro von ma zdecydowany smak gorzkości, a tomaty są słodkie – można by je połączyć razem. A później trafiłam na ten przepis. A mając w pamięci udany mariaż tomatów z makaronem kawowym, który to popełniłam swego czasu kierując się toskańskimi radami Miriano Baldini... I biorąc po uwagę fakt, że miesiąc kawowy trwa do końca roku... No jednym słowem - jak tylko zaświtała mi ta myśl w głowie, to już nie chciała się odczepić. Oto więc!

Von – tomaty z kawowym makaronem
Najpierw rozprawiłam się z von. Obmyłam i zrezygnowałam z mlecznej kąpieli (gdyż czas mnie naglił), pokawałkowałam, wysuszyłam ręcznikiem papierowym i wrzuciłam do woreczka z mąką i słodką papryką błyskotliwym celem obtoczenia von. A potem sruuu! na rozgrzaną oliwę, pod koniec sól i pieprznięty. Koniec. Chwilowo zapominam o trupce, a biorę się za sos. Cebulina – sztuk dwie, jedna biała, druga czerwona. Na kawałki, potem na oliwę, niech się szklą, skoro są takie cwane i łzy z oka wyciskają. Potem doskakuje pokawałkowana czerwona papryka i też mięknie. A jeszcze potem zapuszkowane tomaty. Do smaku w rondlu z towarzystwem ląduje pomidorowe pesto i nieco słodyczy z cukiernicy. Wszystko bulgota sobie jakieś 20 – 30 minut, potem im przysalam i pieprzę wszystko dość sporo. A na ostatnie bulgoty wpada jeszcze łyżka śmietany 18 – ki. Gdybym miała pod ręką mojego bzyczka, to bym wyżyrafinowała połowę na ciapę. Ale żyrafinka została w zacisznej. Enyłej – tak też pasi. O sosie też chwilowo zapominam, biorę się za kluchy. Ekspresem, w ukropie wręcz – ujędrniam je, a potem... potem przypominam sobie o trupce i sosie. Nie pozostaje mi już nic innego, jak oddać się konsumpcji :)


Pomyślałam sobie, skoro von ma zdecydowany smak gorzkości, a tomaty są słodkie – można by je połączyć razem. A później trafiłam na ten przepis. A mając w pamięci udany mariaż tomatów z makaronem kawowym, który to popełniłam swego czasu kierując się toskańskimi radami Miriano Baldini... I biorąc po uwagę fakt, że miesiąc kawowy trwa do końca roku... No jednym słowem - jak tylko zaświtała mi ta myśl w głowie, to już nie chciała się odczepić. Oto więc!

Von – tomaty z kawowym makaronem
Najpierw rozprawiłam się z von. Obmyłam i zrezygnowałam z mlecznej kąpieli (gdyż czas mnie naglił), pokawałkowałam, wysuszyłam ręcznikiem papierowym i wrzuciłam do woreczka z mąką i słodką papryką błyskotliwym celem obtoczenia von. A potem sruuu! na rozgrzaną oliwę, pod koniec sól i pieprznięty. Koniec. Chwilowo zapominam o trupce, a biorę się za sos. Cebulina – sztuk dwie, jedna biała, druga czerwona. Na kawałki, potem na oliwę, niech się szklą, skoro są takie cwane i łzy z oka wyciskają. Potem doskakuje pokawałkowana czerwona papryka i też mięknie. A jeszcze potem zapuszkowane tomaty. Do smaku w rondlu z towarzystwem ląduje pomidorowe pesto i nieco słodyczy z cukiernicy. Wszystko bulgota sobie jakieś 20 – 30 minut, potem im przysalam i pieprzę wszystko dość sporo. A na ostatnie bulgoty wpada jeszcze łyżka śmietany 18 – ki. Gdybym miała pod ręką mojego bzyczka, to bym wyżyrafinowała połowę na ciapę. Ale żyrafinka została w zacisznej. Enyłej – tak też pasi. O sosie też chwilowo zapominam, biorę się za kluchy. Ekspresem, w ukropie wręcz – ujędrniam je, a potem... potem przypominam sobie o trupce i sosie. Nie pozostaje mi już nic innego, jak oddać się konsumpcji :)



Oczko a czy jesteś pewna że wątróbka to mięso?! :D
OdpowiedzUsuńfajne połączenie smaków na talerzu
Hmmm, no wiesz - podroby brzmi głupio i mało dostojnie ;) A że mięso? - no bo od zwierzyny ;) A jak od zwierzyny, to dla mnie jest mięsem i basta! ;)
OdpowiedzUsuńkluchy kawowe brzmią bardzo ciekawo wątróbka dlan mnie mniej :P
OdpowiedzUsuńodp: dobrze kciuk trzymasz bo już dostałam książkę do logiki od mamy:P dziś przyszła
a smoothie polecam pyszne śniadanko :)
Bajdełejem, to Ty Oczko innego mięsa nie, tylko tą von - trupkę?
OdpowiedzUsuńVege---> dla Ciebie kawowe proponuję w wersji tych podlinkowanych Miriano :)
OdpowiedzUsuńMałgoś--->ależ oczywiście, że...tak! Jadam, ale sama widzisz, że wpadłam w trupkowe uzależnienie ;)
Mniam Sis, alez masz świetne pomysły na tą von-von :))
OdpowiedzUsuńA ja dawno nie jadłam jakos tak...
Buźka :***
kawowy czy kakaowy ;P
OdpowiedzUsuńSiostra---> dzięki guglaniu ;))
OdpowiedzUsuńPrinci--->a fe! nieuważnie czytałaś tamtego posta! Wedle wersji dla cudzoziemców, to jest kawowy.
hola hola o co ty mnie posądzasz:P
OdpowiedzUsuńO to, że binokle założyłaś na lewą stronę ;PPPP
OdpowiedzUsuńty mnie tu o lewowarstwo nie posądzaj;P
OdpowiedzUsuńJakżebym śmiała! ;P
OdpowiedzUsuńHehe, binokle na lewą stronę :D Też przepadam za oną trupką, ale zawsze zapominam, że przepadam. Ten sos to musi być! A tak na marginesie, to precz z cebulą, co wyciska łzy z oczka! :)
OdpowiedzUsuńTak lubię von, ale z tomatami jeszcze nie robiłam. Trzeba to szybko naprawić :)
OdpowiedzUsuńA ciekawa jestem, jak taki makaronik smakuje ?
Lubie wontrubkę z makaronem i pomidorkami, ale makaronu kawowego do tego wszystkiego nieowazlabym sie dolozc. Ciekawie.
OdpowiedzUsuńa jasne że tak!! słuchaj gdyby nie te twe kciuki to i książka by nie doszła bo ja to troche pechowa jestem :P
OdpowiedzUsuńAntoni--->niechże se Antoni lecytyny podje skoro z pamięcią nie kuku.
OdpowiedzUsuńCebula być musi, czasem łzy dobrze działają na oczyszczenie oczka ;)
Grażka--->jak? jak słaba kawa :)
Vege--->no to Princess chyba dobrze te kciuki trzymała, skoro tak ;)
Weronika--->kawowy nie taki straszny, jak brzmi ;)))
OdpowiedzUsuńPodwójną porcję takich kluchów poproszę, a trupkę do domu zabiorę to zjedzą, bo chyba jeszcze nie jedli... ;)
OdpowiedzUsuńBuziak
M.
Się częstuje śmiało! ;))
OdpowiedzUsuń:)))))
OdpowiedzUsuńNo, moja Droga, Ty już obmyślaj von-trupkowe pomysły, gdyż ja liczę, że mnie jakimś uraczysz i do von-von jakiś magnetyzm się u mnie pojawi :D
OdpowiedzUsuńHaha! Już czuję tremę na samą myśl ;)))
OdpowiedzUsuń