Płynę pośród fal codzienności. Wiatr dobrych myśli dmie w żagle moich uczynków. Błękit jest spokojny, nie prorokuje burzy – jest raczej jej następcą. Bezkres przede mną – bez horyzontu. Szukam kompasu, marzę o wyznaczeniu azymutu szczęścia. Tylko wtedy będzie można spokojnie zakotwiczyć. Tymczasem – kiedy po burzy już ściągnę sztormiak – posilę się. Łódka, za łódką wpłynie prosto do portu z moich ust ;)
Napakowane łodzie – czyli dziane muszle
Na początek odbywa się transport gryczanki i kluch do wrzątku – każde w innym rondlu, rzecz jasna. Tymczasem na rozgrzanej plaży patelni mdleje cebulina, a na desce pod nóż podkładają się niczego nieświadome suszone tomaty. Obok już czeka na transport biały ser. Kasza i reszta doprawiona solą i solidnie pieprznięta przystępuje do załadunku na kontenerowiec makaronowych muszli. Napakowane muszle wpływają na talerz i czekają na kres swojej podróży o kierunku podniebiennym ;)
poniedziałek, 22 lutego 2010
"Port już niedaleko - panie kapitanie!" ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oczko, a dokąd tak płyniesz?
OdpowiedzUsuńNadziałaś super. :)
Przed siebie, ale do celu ;)
OdpowiedzUsuńSiostra, a jak tak będziesz płynąć to nie zapomnij o Dużej Siostrze;)
OdpowiedzUsuńMuszle piękne i smakowicie nadziane, biorę jedną:))
Buziol:**
Siostro! Przypłynę do Ciebie z talerzem ;)
OdpowiedzUsuńzycze spokojnej drogi ale tak zaladowane lodeczki to raczejnie zawioda:)
OdpowiedzUsuńProszę, jaka proza marynistyczna! Conrad by się nie powstydził !
OdpowiedzUsuńA takich kluch by się nie powstydził niejeden szef kuchni :)
Szkoda, że od morza dzieli mnie 600 km :/
OdpowiedzUsuńNo ale, ale... zawsze można na barkę i Wisłą :>
Z przyjemnością przejmę taki transport :))))
Odpocznij sobie, idzie sztorm,
OdpowiedzUsuńZacumuj jachtem po zawietrznej,
Niech Ci się nocą przyśni dom -
Tam będzie ciszej i bezpiecznie
....And so on! Poproszę trochę tego makaronu na talerz :)
najpierw dopłyń do mnie a potem do Gdańska razem ruszymy :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie też se zrobię :)
a Ty chyba nie lubisz makaronu z twarogiem no nie?
Vege--->przy życzeniach szczęścia - płynę dalej ;)
OdpowiedzUsuńGrażka--->no i wypłynęła na powierzchnię alternatywa dla Conrada, bo... Lord Jim, to była moja polonistyczna zmora ;))
Kasieńka--->mnie też od niego trochę dzieli, ale jak słusznie zauważyłaś - Wisła nam może przyjść na ratunek ;)))
Dragon--->zaśpiewaj coś jeszcze, a ja pójdę po talerz ;)
Princi--->czy rozczaruję Cię, mówiąc, że w konstelacji z gryczanką i tomatami przypadł mi podniebiennie? :)
absolutnie nie :)
OdpowiedzUsuńUf! ;)P
OdpowiedzUsuńahoj tam na łodzi, Wisła skuta lodem więc do Warszawy nie dopłyniesz, trzeba będzie samemu stworzyć transport ;) przepysznie i prześlicznie
OdpowiedzUsuńNie zmartwiło mnie to ani trochę, bo właśnie w stolicy zacumowałam ;)
OdpowiedzUsuńOooooo tak! Ja do swojego spłynę za 52 dnie i noce...
OdpowiedzUsuńA Ty obyś dopłynęła jeszcze szybciej Oczku :*
Daj jedną kluchę od kilku dni jestem okropnie głodna (czyt. mam duży apetyt) to i kluchy wciągnę :)
O pieknie nadziewasz, pieknie :D
OdpowiedzUsuńAhoj! Mój port chętnie przyjmie strudzonych żeglarzy ;)) Piękne danie.
OdpowiedzUsuńgryczanka! och, jak ja bardzo ją lubię
OdpowiedzUsuńdomowy smak
i te łódki..
dla zmęczonych wędrowców
Pola--->tylko wpierw dobrze zapakuj statek, co by niczego nie zapomnieć ;)
OdpowiedzUsuńEwa--->się tak trafiło, się tak nadziało ;)
Dziwnograju--->właśnie wyprawiam do Ciebie żaglówkowe posiłki ;)
Karotkowa--->ryczanka z tomatami pięknie mi się widzi jako oczkowy fusion polsko - italiański ;)
Uśmiecham się, lubię gdy brzmisz tak optymistycznie :)
OdpowiedzUsuńA muszelki bym podjadła, ta kasza z twarogiem i tomatami bardzo mi się podoba :)
:*
Słońce świeci za oknem - więc nie ma innej rady, trzeba się uśmiechnąć ;)
OdpowiedzUsuńTylko uwazaj na lodowe gory. Zeby sie nie skonczylo jak z tym duzym statkiem, no wiesz, z tym co sie Titanic nazywal :) W razie czego wskakuj do szalupy i wiosluj :) Po takim muszlowym obiedzie bedziesz na pewno miala duzo sily do wioslowania :))
OdpowiedzUsuńSłusznie radzisz - zaopatrzę się na wszelki wypadek w łyżkę i miskę zupy - i będę wiosłować ;))
OdpowiedzUsuń