Jak głosi fama prosto ze świętego lasu (hollywood), marka „Czosnek Niedźwiedzi” powstała z... czystego zbiegu okoliczności. Miś Janunary podczas rutynowej zimowej drzemki miał sen, że jest poważanym biznesmenem trzaskającym kasiorę, aż miło. Z nastaniem wiosny postanowił urzeczywistnić swoje senne marzenia. W tym celu wybrał się na rekonesans okolicy. Pora była kwitnąca. Pech chciał, że wszędzie, jak okiem sięgnąć, były tylko konwalie. Zmyślny January przypomniał sobie, że ostatniego lata na miejskim bazarku nigdzie nie można było kupić czosnku. Wpadł więc na pomysł, że oto właśnie znalazł niszę rynkową, w którą bez problemu może się wbić. I to z zupełnie nowym produktem! „Czosnek Niedźwiedzi, znakomity dodatek do makaronu, kupujcie, dzisiaj zniżka 50%!” Dali się na to nabrać. A January? Zgarnął kasiorę i śpi snem sprawiedliwego. Ale uważajcie! Zbliża się wiosna ;)
Makaron Januarego
W zasadzie to jest danie na leniwca. Bo wystarczy w rondlu ożenić bulion ze śmietaną i zagotować, a w razie potrzeby nieco zagęścić mąką, doprawić lubczykiem i pieprznąć z młynka. A potem w tym wymerdać ujędrnione tagliatelle z dodatkiem czosnku niedźwiedziego. Każde dziecko to potrafi, to i leniwiec się pokusi ;)
pees. Princi! - dziękuję :)
niedziela, 14 marca 2010
Stary niedźwiedź śpi...jeszcze tylko chwilę ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
proste i szybkie dania - zawsze w cenie:)
OdpowiedzUsuńa mam, mam paczuszke czosnku niedźwiedziego wysuszonego, mam... I co mam z nim zrobić nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńFajna opowiastka Siostro:)))
OdpowiedzUsuńDanie bardzo mi sie podoba, bo ja takie lubię- proste i szybkie i bardzo smaczne:))
Czosnku niedźwiedziego jeszcze nie próbowałam, ale wszystko przede mną:))
Buźka niedzielna:**
Ati--->...w cenie bezkompromisowego głodu ;)
OdpowiedzUsuńMafi--->miśka pytaj, haha ;)))
Siostra--->ja tylko tyle, co wrzucili do kluch, więc... też prawie się nie liczy
bardzo lubie czosneczek niedzwiedzi,juz sie na wiosne ciesze,ze bedzie swiezy :)
OdpowiedzUsuńPyszne danko!!!
Milej niedzieli Ci zycze :)
No to mial niedzwiedz farta :) Danie w sam raz dla mnie, bo ja z grona tych leniwszych jestem. A czosnku chetnie sprobuje :)
OdpowiedzUsuńWidac, ze Oczko szkolone bo zdjecia coraz lepsze :))
Jakby January chcial sie ze mna podzielic tym daniem, to nie odmowilabym, o nie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam makarony i mogłabym je jeść tonami:) Zaraz wyruszę na poszukiwanie Januarego;)
OdpowiedzUsuńGosiu--->dziękuję, jak widać, lenistwo czasem bywa pochwalone ;)
OdpowiedzUsuńMajka--->a tak! szkolę sama siebie - radośnie i spontanicznie ;) Widać efekty - słodko! ;)
Konsti--->to do niedźwiedzia z podaniem proszę ;)
Nemi--->my się chyba nie znamy? ;) Witam na Paście :)
To chyba jestem urodzonym leniwcem, bo działa na mnie ten makaron, oj działa :)
OdpowiedzUsuńOczko meczy nas czosnkiem niedzwiedzim, a tak naprawde to meczy mysl ze czosnku (lub takowego makaonu) pod reka brak. I co, jak juz ten ogrod zasieje, zasadze to czosnkiem tym tez, a tak!
OdpowiedzUsuń:-)
Zastosuję czosnek niedźwiedzi na stan obniżonego nastroju. Może pomoże, a przynajmniej będzie milej i łatwiej wiosny oczekiwać.
OdpowiedzUsuńOżenić i pieprznąć, zapisane.
OdpowiedzUsuńCudo. Pozdrawiam ciepło.
M.
Kasia--->no wiesz... mnie to dzisiaj dokumentnie rozleniwił ten śnieg za oknem ;))
OdpowiedzUsuńBasia--->męczę i dręczę. Zła kobieta ze mnie! Zawsze to mówiłam, tylko nikt wierzyć nie chciał.
Lo--->to jest bardzo dobrze podejście. Wyśmienite wręcz :)
Monika--->tak właśnie. A potem zjeść ;)
pozdr!
Oj Ty tak nie mow, ja tego nie powiedzialam, w zyciu!
OdpowiedzUsuńZlym kobietom bym flaszek po wodce nie zbierala :-)
Jeszcze żadnej nie dostałam ;)P
OdpowiedzUsuńOj sie czepisz, pisze ze zbiaram, a Poczta wiesz ze rychliwa nie jest :-)
OdpowiedzUsuńDobrze już, dobrze. Nie żołądkuj się, tylko do żołądka - kolejka u Jantośka czeka ;)
OdpowiedzUsuńE tam zoladkuj od razu, toz to tylko troszke emocjonalnie bylo :D
OdpowiedzUsuńTo chodź teraz emocje upłynnić, Janotś żurawinówkę stawia, haha ;D
OdpowiedzUsuńsię uśmiałam z Januarego opowieści :-)
OdpowiedzUsuńpyszna ta Twoja prostota
i talerz piękny
Oczko, jak tylko dorwę taki czosnek to sobie zrobię z makaronem :)
OdpowiedzUsuńKarotkowa--->o! i znowu mnie chwalisz ;)))
OdpowiedzUsuńGrażka--->tak dla jasności - ten niedźwiedź był już w kluchach, no wiesz...
Aaaaa, uwielbiam czosnek niedzwiedzi! Byle do maja i na lowy! Pozdro!
OdpowiedzUsuń"Byle do maja"- hehe :)), jak to dziadek Antoni mawiał ;)
OdpowiedzUsuńproszę, mam nadzieje, że smakował :)
OdpowiedzUsuńPewnie, pewnie! :)
OdpowiedzUsuńWeź się :P
OdpowiedzUsuńTyle ci napiszę dzisiaj :)
No, no... ale że co?! ;))P
OdpowiedzUsuńTaki cwany ten misiek January? :D Też bym tak chciała. :D
OdpowiedzUsuńBierz przykład z miska, hyhy ;))))
OdpowiedzUsuń