Dali mi bardzo krótki czas antenowy, więc nie będę się rozwlekać - opowiem o sobie lapidarnie.
Twierdzą, że dobrze im się kojarzę. Kiedy się pojawiam - oni kneblują narzekania i znowu częściej się uśmiechają. Ściągają grube ubrania i rzucają je na pożarcie przepastnym szafom. Słyszą zewsząd świergot ptaków i zwracają się twarzą ku słońcu. Z piwnic i strychów wyciągają rowery, a w kuchni gotują się do świąt. Chyba mnie lubią. Czasem nawet zabierają mnie ze sobą do domu.
Och! Chętnie pogawędziłabym dłużej, ale właśnie mówią, że już czas na reklamy, no szkoda! Zatem - słonecznego dnia! :)
Wasza Forsythia Vahl
Forsycja - inspiratorka, czyli makaron kawowy z szafranowo – śmietanowym sosem.
kawowe kluchy
szafran
oliwa
czerwona cebula
śmietana 18%
sól, pieprznięty
Najpierw nastawiłam kluchy na ujędrnianie, w międzyczasie zalałam szafran łyżką wrzątku i gładko przeszłam do produkcji sosu. Na rozgrzanej oliwie spowodowałam omdlenie cebuliny, aż się zeszkliła, potem obdarowałam ją hojnie śmietaną, lekko podlałam wodą z gotowania kluch, a za chwilę uszczęśliwiłam szafranem. Popyrkało kilka mrugnięć oka, przysoliło, przypierzyło i gotowe. Bo to ekspresik taki.
czwartek, 1 kwietnia 2010
Forsythia Vahl opowiada o sobie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ekspresik, ale jaki pyszny! Mniami :))
OdpowiedzUsuńA muszę sie Wam dziewczęta pochwalić, że dostałam w prezencie (od szefowej powracającej z włoskich nart) makaron grzybkowy w kształcie i smaku grzybków właśnie :))
Będę mysleć co z niego przygotować:)
Uściski:***
Wszystko, co z szafranem uwielbiam ! Pycha makaronik :)
OdpowiedzUsuńA ja czekam, aż moje forsycja rozkwitnie... lada dzień :)
kupiłam kiedyś szafran z myślą o curry, a część skończyła w cieście z dyni, i tyle miałam z nim zabawy, chyba wywietrzał się troszku już...
OdpowiedzUsuńNie ma jak to szybkie i smaczne dania :)
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Sis--->poka poka grzybki! :)
OdpowiedzUsuńGrażka--->ja z szafranem najbardziej lubię drożdżownicę. I jeszcze żurawinka do niej - mniam! :)
Viri--->to choć kolor da - ładny, słoneczny :)
Ewelka--->taaa, więcej czasu zjadłam na fotografowaniu, niż przy obiedzie ;)
pozdr!
znowu..
OdpowiedzUsuńznowu te magiczne zdjęcia i słowa
lubię
O! i znowu mnie chwalisz! Chyba się rozpłynę ;))
OdpowiedzUsuńPokaże , pokaże...:)))
OdpowiedzUsuńNo to pysznie! Czekam! :)
OdpowiedzUsuńKocham takie ekspresiki. :)
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie! ;) Ja też :)
OdpowiedzUsuńtez krotko
OdpowiedzUsuńjak smakuje makaron kawoawy?
nie wiedzialam nawet, ze istnieje takie cus :)
Jak... makaron aromatyzowany kawą ;) Dość delikatna nuta, acz przyjemnie gorzkawa :)
OdpowiedzUsuńZdrowych , spokojnych i radosnych Świąt dla całej Pasty i Basty!
OdpowiedzUsuńMakaron, kawa, szafran - słowa kluczowe!:) Aż mi ślinka cieknie:) Odkrywam tu nowe smaki:) Zdrowych, wesołych i rodzinnych Świąt życzę! :)
OdpowiedzUsuńo a ja jeszcze tego "kawowego" nie spróbowałam, muszę coś do niego wymyslić ;)
OdpowiedzUsuńAti---> z poślizgiem, ale dziękujemy! :)))
OdpowiedzUsuńNemi--->cieszę się na wieść o tych odkryciach :)))
Princi--->wuaśnie, wuaśnie! Warz te kluchy ;) I se wypraszam: ostatecznie doszłam do tego, że on jest kawowy, a nie "kawowy" ;)PPP
pozdr!
serious? a jak do tego doszłaś? i z czym polecasz go wszamać? to kiedy wpadasz co? ja tu wciąż czekam i usycham z tęsknoty, myślisz, że tak łatwo mi tu bez ciebie?
OdpowiedzUsuńA czy ja piszę niepoważnie? ;)))))
OdpowiedzUsuńSpoksik, nawiedzę kurnik, jak mi w końcu kasiora zamiast topnieć, będzie się pomnażać ;)
Tymczasem... pij dużo wody! ;)
kawy piję dużo, wody nie ten tegos :)
OdpowiedzUsuńja to już nawet nie mam nadziei że mi kasa kiedyś będzie się pomnażać, przy tym tempie w jakim topnieje, z moja skromną pomocą of korse ;)
Ja szczerze liczę na to pomnażanie, bo teraz aż boję się sprawdzać konta ;)
OdpowiedzUsuńja wczoraj sprawdziłam i się przeraziłam!
OdpowiedzUsuńmam kategoryczny zakaz chodzenia do sklepów, jedynie do spożywczych ale to też pod ścisłą kontrolą!
"witajcie karteczki zakupowe" ;)
OdpowiedzUsuńi karteczki są mi zakazane ;)
OdpowiedzUsuńA karteczki to nie "ścisła kontrola"? ;)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie za mała, kobito ja wydałam na ciuchy w ostatnim tygodniu z 2 tysiaki! skąd ja je miałam to nie wiem (znaczy wiem i matka mnie zaje*** jak się dowie :)))- jestem skończona, ale to jej wina to po niej odziedziczyłam zdolność wydawania pieniędzy ), ale to jakieś szaleństwo było, na same rajstopy z 2 stówy poszły :(
OdpowiedzUsuńAhaaa! ...nie mam więcej pytań ;)
OdpowiedzUsuńnie pytaj, ratuj mnie ;)
OdpowiedzUsuńNo więc dobrze: --->"ani mi się waż wydawać więcej pieniędzy!... przynajmniej w tym tygodniu" ;)
OdpowiedzUsuńLepiej Ci? ;))
jaj se nie rób, toć w ten weekend do Poznania jadę, a tam... ;P
OdpowiedzUsuńA tam... niech Cię Grażka w kostkę kopnie ;)
OdpowiedzUsuńw kostkę, oby nie w pupcię, do niej ma prawo tylko mój doktorek, jak ostatnio wspólnie stwierdziliśmy ;)
OdpowiedzUsuńSliczne zdjęcia! MInimalizm i plama koloru, to lubię :)
OdpowiedzUsuńNoooo! Po Twoich foto-komplementach rosnę ;)
OdpowiedzUsuńnie urośnij tylko za bardzo bo szafę będziesz musiała wymienić ;P
OdpowiedzUsuńHaha! Nie będę musiała - z prostej przyczyny - nie dysponuję szafą ;)PP
OdpowiedzUsuńoj chodziło mi o twe ciuszki :)
OdpowiedzUsuńGdyby to było takie proste, to znałabym pojęcie "dieta" ;)
OdpowiedzUsuńDroga Forsycjo? :-)
OdpowiedzUsuńZe tez ja tego przepisu jeszcze nie widzialam, swietny, kolory obledne, zdjecia cudne, ach, ach bo wiecej sie nie wymysli!
A co mi tam! Zachwycaj się dalej, możesz nawet nic nie mówić ;)P
OdpowiedzUsuńA tam, czasem powiem, przecie raz na jakis czas nie zaszkodzi :-))
OdpowiedzUsuńAleż! Pewnie, że nie ;) Będę rosnąć, haha ;)
OdpowiedzUsuńTy i bez tego rośniesz ;P
OdpowiedzUsuńSerio, serio? A mi się wciąż wydaje, że mam ledwo 1,50 cm w kapeluszu ;)
OdpowiedzUsuńrośniesz w piórka ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i odlecę ;)
OdpowiedzUsuń