Jak podaje definicja Słownika Wyrazów Całkiem Normalnych (stronica 278, kolumna druga - lewa, hasło 15, linijka 4-15 licząc od lewej góry do prawego dołu) „Leniwiec” jest dość pospolitym zjawiskiem występującym w przyrodzie, głównie w sferze homo sapiens. Czas trwania stanu chorobowego jest dość specyficzny i zależny od kwestii osobniczych. Rozciąga się zatem na krótsze bądź dłuższe okresy, z przerwami lub i bez. Symptomy, jakie można wyróżnić, to głównie zniechęcenie do codziennych czynności, przesyt jednymi i przerzucenie uwagi na inne zjawiska, dotąd nie będące obiektem zainteresowania. Czasem może to przerodzić się w zanik łaknienia i zmniejszoną częstotliwość gotowania. Ale jak podają naukowcy, stan taki bywa niekoniecznie stały. Zachodnie laboratoria już pracują nad udoskonaleniem preparatu mającym na celu zwalczanie tego dość dziwnego i specyficznego stanu. W aptekach niebawem pojawi się rozpylacz apetytu. Tymczasem zalecane jest oglądanie food – blogów.
Szybka pasta "na leniwca"
penne tri colore
kurczęcy cyc
przyprawa do kurczaka
wędzona papryczka z Esplette
pieprznięty
sól
oliwa
tomaty truskawkowe
dziane papryką oliwencje (zielone – rzecz jasna)
Wstępem może być nastawienie wody, która ostatecznie ujędrni kluchy. W kolejnym etapie należałoby pokroić kurczęcy cyc w małe paski, skropić porządnie oliwą, dorzucić przyprawy, posolić i wszystko razem wymieszać. Potem wrzucić na rozgrzaną patelnię. Ujędrnione kluchy wypadałoby lekko skropić dziewicą, wymieszać z gotowym już kurczakiem, tomatami i dzianymi oraz obsypać płatkami parmezanu. Na koniec zaleca się zjeść.
poniedziałek, 3 maja 2010
Leniwiec Pospolity - dość nieścisła charakterystyka słownikowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zrobię, bo pysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńleniwiec pospolitus i mnie ostatnio dopadł, niech już na to wymyslą jakiś specyfik ;)
OdpowiedzUsuńto prawdopodobnie definicja mnie samej
OdpowiedzUsuńa ta zawartośc talerzyka.. oliwencje moje ulubione. i te kolory,ach
o rany Dziewczyny, przeca wiosna jest, do życia trza się brać, a nie leniwcować pospolitusować się xD
OdpowiedzUsuńFoty ,że palce lizać! Takie jedzonko to ja baaaardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńOliwki, papryczki, pomidory i oczywiście penne, o tak, lecę do Cię na pyszności:)
Buziol:**
Zimą mnie leniwiec ogarnia, bo ciemno, wiosną, bo jestem zmęczona po zimie, latem, bo jest tak błogo i ciepło, jesienią, bo już się boję nadchodzącej zimy. Wyszłam na leniwca totalnego.
OdpowiedzUsuńHa, i mnie się ten leniwiec udziela, ale gotować muszę...
OdpowiedzUsuńI jakoś to gotowanie mi leniwca pomaga odganiać...
Pasta na leniwo bardzo smakowita :)
właśnie kluchy wcinam i się pakuję na wielką wyprawę :)
OdpowiedzUsuńkurczecy cyc... hahahaha... :-)
OdpowiedzUsuńtakie spontaniczne pasty sa najlepsze!
"Ale jak podają naukowcy, stan taki bywa niekoniecznie stały." oj niech badaja, ale czasem to Oczku potrzebny leniwiec, by polezec na kanapie, by zjesc tylko kanapke z pomidorem, by zerknac od niby niechcenia na nowy przepis Oczka :-) i sie rozmarzyc nad penne...
OdpowiedzUsuńBuziak!
Jak pieprznięty jest w tej "leniwcówce pomidorowej" to ja się pisze na to. A ostatnio kolorowy pieprznięty mnie dopadł i dosypuję do wszystkiego jak leci. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPaula--->i niech Ci na zdrowie idzie :)
OdpowiedzUsuńPrinci--->a mi z nim dobrze :)
Karotkowa--->zatem witaj w klubie! Cóż więcej... ;)
Króliczku--->kiedy my czerpiemy właśnie pełną garścią, tylko... inaczej ;)
Sis--->no to cho! Ino szybko ;)
Lo--->ha ha ha! Wypisz wymaluj - ze mną czasem bywa podobnie ;)
Grażka---> a ja nie muszę, a przynajmniej skutecznie się do tego przekonuję, więc tym samym lenię się dalej. A nie! Przepraszam! Zmieniam obiekt zainteresowań ;)
Princi--->a ja tomaty mam ;) I płatki też. No ale to już wiesz, żaden nius wobec tego ;)
Wianuszku--->że się wyrażam niby? ;) Brzydal ze mnie ;)
Buruś--->rozmarzyłaś się nad penne? Ja się rozmarzam, jak patrzę w oczy ;)
Bareja--->pieprzysz! ;) Serio, że kolorowo? ;)
pozdr!
Wiesz, chyba bardziej rozmarzylam sie lenistwem Oczku :-)
OdpowiedzUsuńNo tak... w sumie... lenistwo rozmarza też ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak ale nie przez ostatnie 3 miechy :P
OdpowiedzUsuńOch Polonio! Nie bądź aż taka drobiazgowa ;)))P
OdpowiedzUsuńnie mogę jeść czytając niektóre Twoje przepisy, bo zaplułabym się ze śmiechu. Uwielbiam tą lekkość dowcipu z jaką piszesz :] Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńa mi nie za bardzo
OdpowiedzUsuńOlu--->apeluję! Najpierw zjedz, zanim zaczniesz czytać. No przecież nie będziemy Cię brać głodem ;)
OdpowiedzUsuńPrinci--->a to już problem Twojego lenia ;)P Mój czuje się nad wyraz dobrze ;)
ja nie lubię się lenić, lubię działać :) choćby na kanapie ;)
OdpowiedzUsuńPewnie wiesz, że zrozumiałam to dwuznacznie ;)
OdpowiedzUsuńtoć wiem no nie ;)
OdpowiedzUsuń;) tiaaa i jeszcze dodaj, że zrobiłaś to z rozmysłem, maupo ;)P
OdpowiedzUsuńno z rozmysłem bo o tym pomyślałam :P
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjecie superaśne!
OdpowiedzUsuńPrinci--->tiaaaaaa ;)
OdpowiedzUsuńTruskawa--->pierwsze z prawej, czy pierwsze z lewej? ;)
no tia tia ;P
OdpowiedzUsuńzemfiroczka:: no kup pieprz kolorowy. moze byc taki w mlynku jednarozowym za 6 zl. zobaczysz sama jaki czad ten pieprzniety jest. pieprzniety i aromatyczny.
OdpowiedzUsuńAaaależ Barejo, ja też już zdrowo pieprzyłam na kolorowo. Patrzaj, że no na Kosę, o voila! --->
OdpowiedzUsuńhttp://kosawtalerzu.blogspot.com/2010/03/6-przypyw-odpyw.html
Stąd też wiem, że czad ;)
ja tez pieprzyłam :))) no może nie na kolorowo... ;p
OdpowiedzUsuńNo coś Ty?! Eeee, pieprzysz! ;)
OdpowiedzUsuńno serio! dawno temu ale jednak ;)
OdpowiedzUsuńNo to polecam się znowu zaopatrzyć w pieprz, dodaje smaku ;))
OdpowiedzUsuńwolę czosnek :)
OdpowiedzUsuńLeeeeeeeci! ;)
OdpowiedzUsuńOooo, dla mnie mozesz nawet kurczaka pominac. Wyglada pyyysznie!
OdpowiedzUsuń