O czym można napisać, kiedy nie wiadomo, co pisać? Bo czy kogoś interesuje, że w biały dzień w parku tną komary wykorzystując powodziowy raj, który sprzyja ich rozmnażaniu? Czy zafrapuje spostrzeżenie, że dzisiaj w końcu świeciło słońce, a jeszcze w czwartek była ogromna ulewa? A może zainteresuje fakt, że kawa (parzona w kawiarce, żadna tam rozpuszczalna namiastka) może mieć posmak czekolady? I czy istotne jest, że nie zostanie się milionerem skreślając celnie tylko jedną liczbę na sześć? Czy może ważne jest dla postronnego czytelnika, że spoglądanie w pewne piwne oczy napawa radością? Lub jeszcze: czy ciekawym wyda się, że kiedy nie ma pomysłu na obiad, można po prostu ujędrnić kluchy? Co można napisać, kiedy nie wiadomo, co pisać? Chyba nic. Można po prostu bezpardonowo i w milczeniu przejść do konsumpcji.
Kluchy z podwójnym pesto
kluchy (trenette)
pesto
parmezan
italiańskie
Na początek ujędrniły się kluchy – trenette aromatyzowane pesto. A kiedy dokonały, czego miały dokonać we wstępnym założeniu, wówczas wymerdały się z pesto (zasłoikowanym – niestety), obsypało wiórkami parmezanu i kawałkami italiańskich. I to by było na tyle. Nic ciekawego, o czym można by długo strzępić klawiaturę.
środa, 9 czerwca 2010
Kilka słów o niczym
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Takie ujędrnione kluchy z pesto to są pyszne, wiesz Siostra? A pewnie,ze wiesz, toć zjadasz je :)
OdpowiedzUsuńA piwne oczy i radość mojej Siostry mnie bardzo radują:))
Buźka :**
Zauroczyłaś mnie tym wpisem i przepisem :)
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana :D
czyli jednak jest o czym pisac.. piwne oczy i kawa czekoladowa brzmią najbardziej miło..
OdpowiedzUsuńale, gdy się ma taki piękny biały talerz, z białą zawartością, to rzeczywiście wielu słów nie potrzeba.
ty wiesz co ja lubię, oj wiesz :)
OdpowiedzUsuńSiostra--->wiem ja Ci! :)
OdpowiedzUsuńCo_zerka--->miło mi okrutnie :)
Karotkowa--->na upartego - otaczająca rzeczywistość może dać wiele bodźców, które pobudzą do obserwacji :)
Princi--->no to mi się udało ;)
pozdr!
jak tam do ciebie wpadne to poproszę o porcyjkę :)
OdpowiedzUsuńStrasznie nudzisz :P normalnie na tyle linijek o niczym :) Zamiast wyczerpująco o zwyczajach godowych komarów...
OdpowiedzUsuńSympatycznie wygląda ten makaron.
No jakby Oczko napisala cos o zwyczajach godowych komarow, to ja tez chetnie poczytam:)))
OdpowiedzUsuńA makaron bez komarow tez pikny:)
Pozdrawiam.
pyszności! a kolor taki letni :)
OdpowiedzUsuńO nie, jak można mieć złe wspomnienia z pierogami? Nie wyobrażam sobie tego :D
OdpowiedzUsuńZa to jestem totalnym makaroniarzem, więc na pewno będę tu do Ciebie często wpadać ;)
Ha, mnie najbardziej zaintrygowała informacja o piwnych oczach...
OdpowiedzUsuńA kluchy pyszne :)
Princi--->prędzej ja się zjawię w Piernikowie, niż Ty będziesz mogła zawitać u mnie...
OdpowiedzUsuńDrogie Panie Pinos i Konsti--->macie absolutną rację! Mało tego! podsunęłyście mi pomysł na absurd ;) Skłonię się do propozycji i nieco poedukuję... seksualnie ;)))
Paula--->można by rzec, kolor... orzeźwiający ;)))
Arven--->hmmm, przeczytałam własny bełkot 3 razy i nie trafiłam nigdzie na pierogi, więc... czuję się... niedoinformowana ;) Ale mimo pierogów, wpadaj tu na kluchy tak często, jak chcesz :)
Grażka--->a o komarach to już nie? ;)))
no nie ma co, gościnna jak diabli jesteś ;p
OdpowiedzUsuńBędą własne kąty, to będzie i gościna. Póki co, taka niefajna jestem ;)P
OdpowiedzUsuńno właśnie widzę ;p foch! ;p
OdpowiedzUsuńPiwne oczy z cala pewnoscia sa najbardziej interesujaca informacja ;))
OdpowiedzUsuńA makaron z podwojnym (!!!) pesto z cala pewnoscia bossski! (moze prawie tak boski jak te piwne oczy? ;)).
Pozdrawiam Oczko!
I wybacz, ze tak rzadko 'wpadam'... :(
Princi--->nie maucz! ;)P
OdpowiedzUsuńBetsi!--->aaaależ! ja to dopiero mam zaległości u Ciebie, już lecę!
Hmmmm, widzę, że informacja o piwnych oczach została topową, haha! ;)))
cmokam
jak już to... nie kurczakuj? co robi kurczak? hmmm ;p
OdpowiedzUsuńGdacze!!! Haha! ;)P
OdpowiedzUsuńjo, sama gdaczesz ja nie kaczka czy kwoka! o!
OdpowiedzUsuńJa Kurczak Mały! I do tego dziś bardzo pstrokaty ;)
Kaczka kwacze, nie gdacze. No!... ewentualnie mlaska ;)P
OdpowiedzUsuńZemifroczko, odnosiłam się do komentarza agi pod moim postem ;)
OdpowiedzUsuńA! no to już czaję :)
OdpowiedzUsuńi tak z postu o niczym na pierwszy plan wysunęly się niewinnie brązowe oczy :-)
OdpowiedzUsuńNo prawdę powiedziawszy, to mnie interesuje... A konkretnie kawiarka mnie interesuje. :) Oczko, pochwal się jaką masz kawiarkę... Mnie ciągnie do zakupu, ale nie umiem się zdecydować... Znaczy nie wiem, na co zwracać uwagę przy wyborze...
OdpowiedzUsuńKluchy pierwsza klasa, ale przecież to nic nowego. Ostatecznie to Pasta i Basta, nie? ! :D
Mynia--->a ja myślałam, że przymkniecie na to...oko ;)
OdpowiedzUsuńMałgoś--->przy kupowaniu bulgota osobiście kierowałam się...ceną. A jeszcze prościej tym, że akurat była rzutem na promocji ;) Działa dobrze, nawet kawę parzy, można se piernikową siorbać ;)
Wygląda tak: http://belkoty.blogspot.com/2009/12/maa-czarna-na-nowo-odkryta-z-odrobina.html
Hmmm, wiem, wiem... za dużo to jej nie widać. Ale jeszcze nie załapała się na sesję sylwetki, jedynie na portret ;)
pozdr!
Moze Oczku czasem lepiej nic nie mowic? Choc niektorym czasem kiepsko to wychodzi :-)
OdpowiedzUsuń"Italianskie" - swietna nazwa, a wogole zdjecia cudne!
Kiepsko wychodzi mówienie, czy niemówienie? ;)
OdpowiedzUsuńTobie rozumiem mowienie/pisanie, a mi to drugie :D
OdpowiedzUsuńDobrze...mówisz, Basia! ;)
OdpowiedzUsuńNo znam swoje "mozliwosci" :)
OdpowiedzUsuńGrunt to być ich świadomym ;)))
OdpowiedzUsuńTylko zeby mi ta swiadomosc nie zmienila sie w samouwielbienie :D
OdpowiedzUsuńHehe ;) I jeszcze wpadniesz w rutynę i samouwielbienie straci wydźwięk ;) Ja Ci Basia mówię, strzeż się... samej siebie ;)))
OdpowiedzUsuń