Mój Kochany Pamiętniczku,
to znowu ja. Dzisiaj od rana pada. Nie jestem z tego powodu kontent, bo nie dość, że chmury wisiały nisko i niezbyt jasno, to jeszcze ona też jakby była w sobie nieco rozlazła, śpiąca i lekceważąca. Wyobraź sobie, że dzisiaj zostawiła mnie samego w domu, a ze sobą zabrała zwykłe kanapki! Coś podobnego! To się przecież nie godzi! To ja już wolę te upały. Wtedy nawet mogę sobie porozmyślać o śródziemnomorzu, o słońcu i suszeniu. Czy wiesz, że suszone tomaty dogadują się ze mną bez problemu?
Ponownie wysyłam zdjęcia mojej fizjonomii.
Twój (nieco opuszczony dziś) Lanczboksik.
Piąta sztampa w lanczboksie – kurczęcy biust i suszone tomaty
gnocchi
kurczęcy cyc
pesto
suszone tomaty
kolorowy pieprznięty z młynka, papryczka z Esplette, sól
W ukropie ujędrnić kluchy, a na patelni usmażyć oblepione wcześniej oliwą ( z suszonych tomatów), solą i wędzoną papryczką z Esplette pokawałkowane cyce. Wszystko razem ostatecznie wymiąchać z łychą pesto i pokrojonymi suszonymi tomatami. A potem do lanczboksa.
Szósta sztampa w lanczboksie – czyli brazylia lubi tomaty
cassarecce
suszone tomaty
liście brazyli, swieżo zerwane z krzaka
dziane papryką oliwencje
pesto
kolorowy pierznięty z młynka
Kluchy ujędrnić, wymiąchać z łychą pesto, dodać resztę i pieprznąć z młynka. Zapakować do lanczboksa.
Siódma sztampa w lanczboksie – środziemnomorze w wersji wypas
penne tri colore
bakłażan
dziane papryką oliwencje
karczochy z zalewy
suszone tomaty
pesto
pieprznięty z młynka.
Kluchy ujędrnić, wymiąchać z łychą pesto. Bakłażana pkawałkować, posolić, zostawić do puszczenia soku, opłukać, poddusić na dziewicy, wymiąchać z resztą. Zapakować do lanczboksa.
poniedziałek, 26 lipca 2010
Rzecz o suszeniu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No własnie cosik pusto dziś było w mojej skrzyneczce ;)
OdpowiedzUsuńA czekałam,oj czekałam na Twą fizjonomię lanczboksiku ;)
Pysznie się tu prezentujesz muszę powiedzieć i mam nadzieję Cię ujrzeć uśmiechniętego jutro ;)
Pozdrówki cieplutkie Sis:**
i do tej pierwszej obowiazkowo jeszcze uprażone ziarenka słonecznika :)
OdpowiedzUsuńdla mnie... bramka nr 6!^^
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę po 1 takim pudełeczku na kolejne 3 dni z rzędu :-) ja w zamian oferuję piernego staropolskiego. Wiem lato ale cóż kuchnia miejscem nieprzewidywalnym :P:).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia już słoneczne :-)
uroczy wpis :-)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się te Twoje pudełeczka
Lunczboksy czyli u nas klipklopy one to mają bogate życie wewnetrzne.
OdpowiedzUsuńja poproszę jedynkę :) super!
OdpowiedzUsuńLo matko! Ja tez chce takie magiczne pudeleczko :) Z zawartoscia oczywiscie bo juz od samego patrzenia sliniotoku dostalam:))
OdpowiedzUsuńWszystkie sa pyszne ale 5 przemawia do mnie najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńSisi---> mówisz - masz ;)
OdpowiedzUsuńPrinci---> albo dynia! :)
Małgo--->najmniej skomplikowane ;)))
Michrówku--->piernik mówisz? A wiesz, że bym wtrząchała. Dzisiaj na talerzu był sernik na zimno.
Karotkowa--->nooo ślicznie dziękuję w imieniu bogatego wnętrza :)
Gospodarna--->klip to jeszcze może być, ale klop... jakoś tak niefortunnie mi brzmi ;) Fakt faktem jednak - żyją z rozmachem ;)
Paula--->czyli piąteczka :)
Majka--->wystarczy ujędrnić kluchy i wymiąchać ;)
Emmma--->a tak! cyc z Esplette jest w dechę :)
pozdr!
nie, tu jednak słonecznik mi pasi ;) ale y możesz z dynią :)
OdpowiedzUsuńZ dynią i z dyńki też mogę ;)
OdpowiedzUsuńHa ha ha, a z czym kanapki?
OdpowiedzUsuńmniam :)
OdpowiedzUsuńTruskawka--->ostatnio fajny pasztecik orientalny wpadł mi do koszyka na zakupach - z ciecierzycy. Więc posmarowałam :)
OdpowiedzUsuńMarghe---> ;) Ba! ;))
Ja, to chcę ten lanczboksik z suszonymi tomatami. Przepychota! W sumie... reszcie też nic nie brakuje... ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Oczko!
chrupnęłabym pierwszy lanczboksik. pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJak ja te Twoje przepisy kocham czytać xD Od razu humor się poprawia ;)
OdpowiedzUsuńA makaron wygląda... smacznie ;P
Pozdrawiam!
Zajtonku--->ten, czyli który? ;) Wszystkie z tomatami są :)
OdpowiedzUsuńJusti--->pierwszy czyli piąty, ten z cycem w sensie :)
Bez sosiku--->i o to chodzi :)
pozdr!
3 razy TAK! dla takich pyszności! Pozdrawiam!;]
OdpowiedzUsuńmasz może dobry przepis na pesto?? :]
OdpowiedzUsuńJak bym była Twoją koleżanką z pracy, to bym Ci to podjadała :)
OdpowiedzUsuńFakt. Charakteryzuje mnie brak precyzji. I notorycznie gubienie. Ten pierwszy, rzecz jasna! Suszone tomaty i kurczęce cycki zdają się być moim ideałem.
OdpowiedzUsuńA ja się bezczelnie obijam i swoich lunchboksików nie uwieczniam - czas to chyba zmienić :) A tymczasem czekam na wtorek i wojnę klonów :D
OdpowiedzUsuńBuzial Mała :* @ już poszła :)
Twój lunchboksik full wypas się zwie !!!
OdpowiedzUsuńOla--->hehe, się Pani częstuje ;)
OdpowiedzUsuńKooki--->oczywiście! odkręcić słoiczek ;))))
Grażka--->chyba powinnam Ci ugotować kluchy na powitanie, hehe ;)
Zajtonku--->o! to już jest jakby bardziej dokładnie określone ;)
Lipka--->ależ oczywiście, że czas najwyższy to zmienić. Nie może być, że tylko praca i praca ;)
Ivon--->przekażę rzeczonemu komplementa ;)
pozdr!
Przepisy z poczuciem humoru na piątkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bo do stołu nie powinno się siadać z kwaśną miną ;)
OdpowiedzUsuńSuszona tomata i piersi, tfu kurze cyce to polaczenie magiczne, pyszne - dobrze ze przypominasz Oczku :)
OdpowiedzUsuńCyce, a jakże! Niech blog będzie z Tobą ;))
OdpowiedzUsuńI z Toba rowniez Oczku :-)))
OdpowiedzUsuń;))))
OdpowiedzUsuńWell with your permission allow me to grab your RSS feed to keep updated with forthcoming
OdpowiedzUsuńpost. Thanks a million and please carry on the enjoyable work.
Go to his website to discover out more: 풀싸롱