Kochany Pamiętniczku,
przeglądałem ostatnio najświeższe (zepsutych, rzecz jasna, nie tykam) magazyny modowe. Ależ tam było kolorowo, wprost bajecznie! Zachwyciłem się, choć, przyznasz zapewne, że ja tez nie mam się czym powstydzić. No bo przecież w swym plastikowym wnętrzu też noszę się na papugę. Wzbudzam tym zachwyt gapiów – co tylko porusza do głębi plastiku mój narcyzm..
Ale a propos kolorów – ostatnio na stronie 1357 - tym razem magazynu „Modny Plastik”- wyczytałem, że pod pokrywką będzie mi ładnie w trawie i słońcu. Tym samym o takim zestawieniu słuchy doszły aż do uszu.
Innym razem zmieniłem trochę koncepcję, wciąż jednak nawiązując do słonecznego trawnika. W obu przypadkach pamiętałem o dodatkach, bo to podobno bardzo ważne – tak napisali w „Makashopping”.
I wiesz co? Jeszcze bardziej się sobie podobam– zresztą sam zobacz, jak mi ładnie.
Cmok, cmok.
Twój Lanczboksik
Ósma sztampa w lanczboksie- uszy, a z boku fasola i bób
orecchiette
ugotowana szparagówka
ugotowany bobik
lekko podsmażony parzony boczek
pieprznięty, sól, dziewica
Wszystko razem wymiąchać, zapakować do lanczboksa i wtrąbić, kiedy zaburczy w brzuchu.
Dziewiąta sztampa w lanczboksie - trawa i słońce, czyli odkręć słoik.
torchietti
karczochy z zalewy
kapary z zalewy
starty parmezan
pesto
dziewica, sól, pieprznięty
Jak powyżej: wszystko razem wymiąchać, zapakować do lanczboksa i wtrąbić, kiedy zaburczy w brzuchu.
piątek, 6 sierpnia 2010
Plastikowa moda
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wymiąchać i wtrąbić he he ;D To tylko moja Sis może tak powiedzieć;)
OdpowiedzUsuńLanczboksiku znam ja ci Twoje przebieranki, co dzień Cię oglądam na małym ekraniku;)
Te rodzaje makaronów mnie powalają, sa cudne,a ja nadal marzę o czarnym makaronie:)
Miłego dnia Sis i Lanczboksiu;)
ja chcę ten zielony makaron! ;)
OdpowiedzUsuńwow, pierwszy raz widzę to torchetti :O
OdpowiedzUsuńfajna sprawa;)
Pamiętniczek coraz ciekawszy ! Fajne te Twoje zestawy :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cie czytac :)
OdpowiedzUsuńLunchboksik i cala reszta super!!!
Pozdrawiam :)
muszę odświeżyć swoje pudełeczka...podoba mi się ten przepis...i te karczochy :)
OdpowiedzUsuńten zielony wygląda faktycznie świetnie, ale z większa chęcią zjadłoby się pierwsze zestawienie, bez boczku :]
OdpowiedzUsuńZdecydowanie propozycja druga vel dziewiąta kusi i przemawia do mej wyobraźni ;) i tak jak Małgo. moje ślepka widzą taki makaronik pierwszy raz, normalnie szkolisz, szkolisz ;):-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
świetne! fantastyczny ten zestaw :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię bób :)
OdpowiedzUsuńSisi--->dzisiaj dla odmiany na ekranie buły były ;))
OdpowiedzUsuńPrinci--->dobra! obwiązać wstążeczką? Uprzedzam! - nie mam różowej ;)
Małgo--->nie zaprzeczę ;)
Grażka--->dzięki, o Pani!
Gosia--->i jeszcze wpadnę w narcyzm jak lanczboks ;)
Cozerka--->pudełka to dobra rzecz jest :)
Króliczku--->ale to bardzo proste! - boczek odrzuć na boczek ;)
Michróweczku--->chyba powinnam zafundować większy łyk edukacji ;)
Paula--->smakował nawet ;)
Dorota--->a owszem, i ja :)
pozdr!
od wstążeczki wolę jakieś apetyczne ciasteczko ;)
OdpowiedzUsuńSzalejesz z tymi lanczboksikami, Oczko. Ostro szalejesz! I powiem Ci, że z ogromną chęcią pogryzłabym sobie uszka zamknięte w pudełeczku numer jeden. ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:D
OdpowiedzUsuńA tak, były buły ;) Ale jakie pyszne!:)
OdpowiedzUsuńBuziolki:*
o, ta zieleń to jest fajna
OdpowiedzUsuńHehehe, to się narcyza dochowałaś, tylko uważaj bo jeszcze o kawior i ostrygi poprosi, to będziesz miała kłopot :D
OdpowiedzUsuńAch, no i tekst "wtrąbić, kiedy zaburczy w brzuchu" kupuję - obśmiałam się na nim setnie :)
Dbasz o ten swój lanchboksik :)))
OdpowiedzUsuńPrinci--->uważaj, żeby w boczek nie poszło ;))
OdpowiedzUsuńZajton--->oczy zobaczyły, uszy usłyszały ;)
Pola--->co zęby suszysz, powiedziałabyś coś ;P
Sisi--->daję wiarę. Mnie tes porzeczkowy serniczek nęci :)
Karotkowa--->zieleń podobno relaksuje ;)
Lipka--->racja, a nie wiem, co na to mój portfel ;)
Ivon--->e tam! ja tylko spełniam jego zachciewajki ;)
pozdr!
niech idzie gdzie chce
OdpowiedzUsuń