Kochany Pamiętniczku,
Tak mi się spodobało to barwne życie, że w odpowiedzi na pytanie jak jeszcze mogę wzbogacić swoje plastikowe wnętrze, ponownie przekartkowałem gazetki w poszukiwaniu inspiracji.
Tym razem od deski do deski przejrzałem „Głębię pod przykrywką”. A potem zrobiłem się na bóstwo – raz w papuzich barwach, inną razą, kiedy upały już nieco w sobie zeszczuplały – zrobiłem się na czarno. Wyglądałem jak smaczny kąsek – zerknij – dołączam fotki.
Dodatkowo posyłam kisa.
Twój Lanczboksik
Dziesiąta sztampa w lanczboksie - Czarne pióra
ujędrnione penne barwione sepią
pesto paprykowe (ze słoiczka, rzecz jasna)
mozzarella
wędzony łoś
Wymiąchać, zapakować do lanczboksa, potem wtrąbić.
Jedenasta sztampa w lanczboksie – Kluchy ala pauga
ujędrnione piciatelli
podduszona na maśle cukinia
usmażony kurczęcy cyc
pesto paprykowe
Wymiąchać, zapakować do lanczboksa, potem wtrąbić.
Dwunasta sztampa w lanczboksie – winogrona na sposób Pana R.
ujędrnione kolorowe winogrona (posyłam kisa Poli)
serek wiejski, ziarnisty
suszone tomaty
I znowu, jak wyżej: wymiąchać, zapakować do lanczboksa, potem wtrąbić.
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
W czerni i w kolorze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:O na jutro sztampa XII !
OdpowiedzUsuńNo, tym razem pełen wypas :)
OdpowiedzUsuńCzarne bardzo wytworne :)
Ja takim pysznym lanczboksikom też kisa wielkiego przesyłam. Muah, muah. Zakochać się można! Facet z duszą i pamiętnikiem. No cudnie!
OdpowiedzUsuńCzerń zawsze modna! ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jedenasta i dwunasta. Im bardziej zaskakujące kształty kluch tym bardziej są one same w sobie pociągające ;):).
OdpowiedzUsuńCoz za zbieg okolicznosci. U mnie tez czarna wersja makaronu :) Pyszne i kolorowe te lanczboksiki. Z takim prowiantem to zadna praca nie bylaby mi straszna :))
OdpowiedzUsuńza dużo dobroci- wszystko takie apetyczne i kolorowe;)
OdpowiedzUsuńtoć byś upiekła paprykę i żyrafinę w ruch wzięła ;P
OdpowiedzUsuńpiciatelli kupiłam we Włoszech (: świetne te makarony!
OdpowiedzUsuńRewelka!
OdpowiedzUsuńsztampa... świetne te Twoje sztampy, rewelacja.
OdpowiedzUsuńtakie szybkie, proste, apetyczne. bardzo jestem ciekawa ich smaku - każdej jednej. i każdej kolejnej. wspaniały pomysł, taki cykl sztamp się z tego zrobił. bardzo, ale to bardzo interesujące ;]
Smakowicie wygląda !
OdpowiedzUsuńta czerń jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńrany, makaron!!!! uwielbiam makarony, wszystkie! masz może jakiś ukryty przepis na makaron z otrębów? :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mogłabym wziąć tego do pracy i zjeść spokojnie, bo zaraz sępy z pokoju by się zleciały i musiałabym robić kilka takich lanczboksów:) A tak mnie kusi;)
OdpowiedzUsuńMałgo--->no i jak tam? ;)
OdpowiedzUsuńGrażka--->bo czerń bywa wytworna ;)
Zajton--->i z bogatym wnętrzem ;)
Żabcia--->ba! :D
Michrówku--->a weź sobie wyczaruj taki pociąg ;)
Majka--->no proszę, proszę. Chwal się z czym ta czerń była :)
Malwinka--->dobroci nigdy dość :)
Princi--->możesz mi zrobić ;P
Króliczku--->zgadzam się! :)
Całusek--->z wrodzonej skromności nie zaprzeczę ;)
Karmelitka--->i jeszcze nie skończyłam rzeczonego cyklu, będzie więcej :)
Dorotka--->takie było wstępne założenie ;)
Paula--->widzę kolejną koneserkę czerni :)
Indigo--->jeszcze nie, ale jak dasz mi chwilę, to coś wykombinuję ;)
Nemi--->e tam! wymówka! ;)))
pozdr!
nie cwaniakuj ;P
OdpowiedzUsuńAch! Jakżebym śmiała! ;)
OdpowiedzUsuńno tak, przecież Ty jesteś "niespotykanie skromnym człowiekiem" ;)- zasłyszane od GA
OdpowiedzUsuńOooo! Coś w ten deseń właśnie! ;)
OdpowiedzUsuńja Cie prosze, uspokój się ;)
OdpowiedzUsuńAaaaależ! Ja jestem "niespotykanie" spokojna ;)
OdpowiedzUsuńto tez parę razy słyszałam... przy wrzucaniu mnie do wody ;)
OdpowiedzUsuńNo racja! Jakżesz mogłam o wnętrzu zapomnieć. Chyba się tak bardzo w duszę zapatrzyłam... :D
OdpowiedzUsuńNo i, choć zdecydowanie wolę skandynawskich blondynów, to owe ciemne umaszczenie podoba mi się bardzo, bardzo! :D
Ale Ty wprawiona w lunchboxerskich kluchach i myślałam że byś mi wyczarowała ;) ja bym tylko zamieniła pociąg do nich na samolot bo i szybciej a cena ta sama tylko z miesięcznym wyprzedzeniem trza zaklepać ;) a i siostrę może się przy okazji odwiedzi ;):)
OdpowiedzUsuńJa chetnie, bardzo chetnie kluchy ala PAPUGA. :D
OdpowiedzUsuńWiesz Oko, powiedzialbym, ze biore przepis jeden i trzy, ale w drugim jest pewnien tajemniczy skladnik z powodu ktorego buziak sle Ci wielkiego :**
OdpowiedzUsuńPrinci--->he he :)
OdpowiedzUsuńZaj--->to muszę się pokusić o stworzenie Skandynawa jak nic! ;)
Michrówku--->o widzisz! Dobrze kombinujesz ;)
Karola--->proszszsz! Porcja raz! ;)
Basia--->zachodzę w głowę, który masz na myśli? ;)) Niech blog będzie z Tobą!
pozdr!
Oczko mogłabyś? Mogłaabyś? I w dodatku byłabym inspiracją... Jestem absolutnie za! :D
OdpowiedzUsuńZrobię to specjalnie dla Ciebie! ;)
OdpowiedzUsuńO prosze Oczku, zachodzisz w glowe i typujesz bezblednie :-)))
OdpowiedzUsuńTo ja już będę totalnie bezczelna i poproszę o wspomnienie mnie w poście, a co! Byleby smacznie było.
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie, to zawsze. ;))
Oczko, ja bym się do takiego lanczboksa zmieściła... Może nie cała, ale choć kawałeczek. :) A potem bym łyżka po łyżce podjadała... :)Ale dooobreeee... :)
OdpowiedzUsuńBasia--->kumy mogą bez słów się porozumieć ;)))
OdpowiedzUsuńZaj--->masz jak w banku - szwajcarskim ;)
Małgoś--->Ty może byś się zmieściła, ale z całą ekipą pracowniczą byłoby już kiepsko ;)))
cmokam
No bo wiesz uczę się, uczę od najlepszych ;):)
OdpowiedzUsuńHie, hie ;)Zapiszę sobie to w kajecie ;)))
OdpowiedzUsuńTo cudownie! Niezmiernie mnie to uśmiecha.
OdpowiedzUsuńA teraz doszłam do wniosku, że taki czarny też jest w porządku. Przypomina mi jedną z moich ulubionych wąpierzych postaci serialowych. Czekam więc na zrealizowanie drugiej (zimnoskandynawskiej) niecierpliwie i z ogromną wdzięcznością. ^^
Zapisz, koniecznie bo nie wiem jak z Twoją pamięcią ale moja jest dobra ale krótka ;):)
OdpowiedzUsuńWidzę, że sztampy lanczboksowe w pełnym rozkwicie, gdy mnie nie było;)
OdpowiedzUsuńZaj--->będzie, będzie! :)
OdpowiedzUsuńMichrówku--->a! to podobnie jak u mnie! ;)
Sisi--->a pewnie! dobrze, że już jesteś, mogę znowu wysyłać mms-y ;))