czwartek, 28 października 2010
Bidak z tego Hirka!
poniedziałek, 25 października 2010
O tym, co świętować, jak strajkować i dlaczego lasagne bywa niebezpieczna
No i proszę, dość zupełnie przypadkowo dowiedziałam się, że...
„Przeciętny Włoch zjada w ciągu roku 26 kilogramów makaronu - trzy razy więcej niż mieszkańcy innych krajów. Takie dane przedstawiono w Światowy Dzień Makaronu (World Pasta Day). Celem tego dnia, ogłoszonego przez producentów produktu z całego świata, jest promocja konsumpcji makaronu jako dania zdrowego, zrównoważonego pod względem dietetycznym i ekonomicznego.
Główne tegoroczne obchody Światowego Dnia Makaronu, organizowanego już po raz 13., odbędą się w Rio de Janeiro w Brazylii.
Z zadowoleniem odnotowano, że w 2009 roku spożycie makaronu wzrosło zarówno w Europie, jak i na innych kontynentach. W ciągu 10 lat produkcja makaronu na świecie wzrosła zaś z 7 do 12 milionów ton.
Liczby dotyczące Włoch, światowego potentata w produkcji i konsumpcji, są imponujące. Każdego roku Włosi zjadają 1,5 miliona ton makaronu. Drugie tyle Italia eksportuje. Wartość eksportu do Chin wzrosła w zeszłym roku aż o 17%.
We Włoszech festyny odbyły się już w niedzielę, największy - w Mediolanie z udziałem tysięcy osób. Pojawiły się z tej okazji nowatorskie przepisy. Jeden z najbardziej znanych kucharzy we Włoszech, Heinz Beck zaproponował osobliwą wersję tradycyjnego makaronu z pomidorami, choć bez pomidorów. Gotuje on makaron nie w zwykłej wodzie, lecz w przecierze z pomidorów, wyciśniętych przez płócienną ściereczkę."*
Prawdę powiedziawszy jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, że Włosi jedzą zaledwie 26 kg makaronu rocznie. Chyba w statystyki brali tylko weekendowe obiady - tak mi się zdaje.
Natomiast bardzo podoba mi się idea gotowania klusek w sosie pomidorowym. Coś mi świta, że chyba Tessa Capponi - Borawska kiedyś podobny przepis zamieściła w "Kuchni", albo w "Kuchni pachnącej bazylią".
Wracając do Pasta Day - wczoraj nic jeszcze nie wiedząc, uczciliśmy to obiadem. Pan R. najpierw przyrządził sos ala bolognese, a potem ujędrniło się spaghetti, a dzisiaj reszta sosu – tym razem z cassarecce wpadło do lanczboksa. Było pysznie :)
„Świąteczny” makaron czyli sympatia do sosu pomidorowego ala bolognese
spaghetti tri colore
sos pomidorowy (z duuuuużą ilością bazylii z krzaka i startych zębów czosnkowych, cebulą, suszonych: tymianku, oregano i bazylii, słodką papryką w proszku i doprawione tabasco, pieprznięte z młynka i przysolone oraz oczywiście dziewica do wysmażenia pomidorków - koncentratu)
mięso mielone z indyka
parmezan
Ugotować sos, pod koniec dorzucić mięso. W gotowym wymiąchać ujędrnione (oczywiście zgodnie z przepisem - gotowane w wodzie ;)) spaghetti. Posypać świeżo startym parmezanem.
A w nawiązaniu do tytułu - wyjaśnienie:
1. Dlaczego zdenerwowana kobieta nie powinna mieć w zasięgu ręki lasagne
2. Jak wygląda strajk w Italii
3. oraz co dostała w prezencie któregoś razu Michelle O.
* źródło: Polska Agencja Prasowa (PAP)
sobota, 23 października 2010
Taki ot pomarańczowy

środa, 20 października 2010
Narcyz - Asceta
Mój Kochany Pamiętniczku,
ależ nie, nie! wcale o Tobie nie zapomniałem. Jestem tylko rano trochę senny. A poza tym skoro świt nie za bardzo lubię się fotografować. No bo wiesz, rano jest już ciemniej – taka pora roku. W związku z tym nie zawsze wychodzę zbyt korzystnie w szklanym. A ponieważ jestem do szpiku plastiku narcystycznie w siebie zapatrzony, więc sam rozumiesz....
A i ona też czasem nieoczekiwanie zmienia mi wnętrze. Ostatnio na ten przykład bywał ryż basmati i dziki z duszonymi warzywami i grzybami mung w lekko orientalnym aromacie z sosem: sojowym i słodko kwaśnym, oraz ostrą papryką. Tutaj przecież się nie zaprezentuję w takiej odsłonie. Ale skoro mowa o orientacji, dzisiaj będę skromny. Chyba wpadam w ascezę - sam zobacz.
Cmok, cmok
Twój Lanczboksik
Trzynasta sztampa w lanczboksie - Plastikowa asceza
ryżowe fusilli
zielony ogórek
(miały być jeszcze grzyby mung)
orientalna mieszanka przypraw (od Betsi - buziak!)
Ujędrnić, wymieszać, zapakować, potem wtrąbić.
niedziela, 17 października 2010
A na placu...
Na placu plac leży i dobrze im tak. Wcześniej wygrzały się na patelni. Ciepło im, więc jesień im nie straszna. Nie trwożą się przed deszczem, wiatrem i porannymi przymrozkami. One mają żar pod patelnią. A potem zainteresowanie talerza i widelca. Nawet do lanczboksa się pakują bezczelne. No i masz babo placek! – z makaronu ;)
Kluski lubią placki (inspiracja: „Biblioteka Smakosza: Makaron”, s.236; przepis oryginalny rzut oka niżej)
Kluski corals (malutkie kolanka)
¾ mąki pszennej,
¼ mąki gryczanej
Szklanka mleka (do półtorej)
2 jajka
kukurydza (puszka)
sól, pieprz, słodka papryka
Kluchy ujędrnisz, wszystko pozostałe prócz kukurydzy zmiksujesz na gładką masę. Dorzucisz kukurydzę i kluski i usmażysz placki.
_____________________
Przepis książkowy (który nazywał się: naleśniki makaronowe, ale na zdjęciu i tak wyglądały jak placki, więc przy nazwie place stanowczo będę obstawać)
2 kolby kukurydzy
55 g masła
115 g pokrojonej, czerwonej papryki
285 g drobnego makaronu
150 ml gęstej śmietany
25 g mąki
4 żółtka
4 łyżki oliwy z oliwek
sól i pieprz
do podania: boczniaki lub smażone pory
Ugotować kukurydzę, kolby obskubać.
Na patelni na maśle obsmażyć paprykę.
Kluski ujędrnić.
Zrobić ciasto: ubić śmietanę z mąką, solą i żółtkami na gładką masę. Dorzucić makaron, kukurydzę i papryki. Pieprznąć.
Smażyć placki.
Zjeść.
środa, 13 października 2010
Ha!
Padam na twarz bo dzisiejszych i przed jutrzejszymi przygodami.
Jednak przypomniało mi się coś ważnego. Dziś jest 13, dobrze, że nie w piątek. Ja po 13 września nie mam miłych skojarzeń z tym dniem. Ale ja nie o tym chciałam. Jutro ostatni dzień tofowej akcji u Wegetarianki, zatem to ostatnie godziny na prezentację tofowych przepisów. Znalazłam w czeluściach mojego wymęczonego lapka zdjęcie dania z tofu, które kiedyś tam gotowałam. Zatem dziś je zaprezentuje. Dziś będzie makaron sojowy (może być makaron ryżowy) z tofu, ogórkiem i kiełkami. Pychota!
Makaron sojowy z tofu i ogórkiem
1 porcja
75 g makaronu sojowego (lub ryżowego)
50 g twardego tofu
jeden ogórek wężowy
ząbek czosnku
1-cm kawałek imbiru
łyżka sosu sojowego
łyżeczka oleju sezamowego
garść kiełków, u mnie lucerny
papryka w płatkach, ok. pół łyżeczki
łyżeczka posiekanych orzeszków arachidowych
odrobina oliwy
marynata do tofu
łyżka sosu sojowego
łyżeczka octu ryżowego
łyżeczka oleju sezamowego
pół łyżeczki brązowego cukru
Wymieszać składniki marynaty, dodać tofu i odstawić na min. 30 min.
Makaron zalać wrzątkiem i gotować ok. 5-7 minut, odcedzić i odłożyć na bok.
Ogórek obrać, umyć i pokroić w kostkę.
Na kapce oliwy zrumienić posiekany czosnek i imbir, gdy się zrumienią odstawić na bok. Na patelnię wrzuć tofu, a gdy się delikatnie zrumieni dodaj ogórek, cześć kiełków, paprykę w płatkach, makaron, czosnek i imbir. Podlej sosem sojowym i olejem sezamowy, wymieszaj i jeszcze chwilę podgrzewaj na małym ogniu.
Przełóż do miseczki, posyp orzechami i pozostałymi kiełkami.
wtorek, 12 października 2010
I tu tofu jest!
A na eksperymentalnym tez tofu dziś króluje :)
A podobne danka to:
Soba ze szpinakiem, tofu i pieczarkami
Makaron soba z tofu i sezamem
Makaron Soba z tofu, awokado i groszkiem cukrowym
Soba z tofu, pesto pietruszkowym i czarnymi oliwkami
60 g makaronu soba
50 g tofu twardego
kilka czarnych oliwek
pęczek natki pietruszki
oliwa, ocet ryżowy, sos sojowy, olej sezamowy – do smaku
ząbek czosnku
szczypta soli i czarnego pieprzu
marynata
łyżka sosu sojowego
łyżeczka octu ryżowego
łyżeczka sosu ostrygowego
łyżeczka oleju sezamowego
Makaron wrzucić do wrzątku i ugotowac al dente.
Składniki marynaty wymieszać. Tofu pokroić w kostkę, wymieszać z marynatą i odstawić na minimum 30 min, po czym zrumienić na patelni.
W blenderze zmiksować pietruszkę, oliwę, ocet, sos sojowy, olej sezamowy i czosnek. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Powstałe pesto połączyć z odcedzonym makaronem, pokrojonymi w obrączki oliwkami i tofu.
Inspiracja
piątek, 8 października 2010
Byłam i sprawdziłam :)
Toć ona się wykończy ciągle robiąc co tam robi (kto to wie ;) )
Zatem będąc wczoraj w stolicy (tia wieś znów do stolicy pojechała) musiałam wyśledzić nasze Oczko. Wystarczył sms, a nasza znikająca dama zadzwoniła i ustawiła nas na po 16 ok.15 minut :)
Ja co miałam zrobić to zrobiła (znów złamanie przysięgi) i już od 16 czekałam. I przyszła, i żółwia wypiła i jak zawsze buźki nam się nie zamykały (zwłaszcza mi). Tak więc informuje wszem i wobec, że Oczko jest, ale bardziej tam niż tu ;)
Ooo! Właśnie! Kluchy kupiłam i z Oczkiem się podzieliłam (swoją część wsadziłam do zawiniętej ze sklepu jednorazówki ;) ). Oczywiście Oczko już takie kluchy jadło (ravioli czy jak im tam z serem) i nie omieszkało mi tego zakomunikować. Ale co ja się będę przejmować, jadła, to zje jeszcze raz. Nie jeden raz kluskę się je ;)
A dziś, jeszcze nie pora na ravioli, dziś pora na pora albo kalafiora albo pomidora.
A może na łosia?
O tak wędzony łoś to jest coś!
Z groszkiem i orzeszkami macadamia. No istna rozpusta :)
pe-ska. zapraszam do nowego Kurnikowa :)
Makaron z wędzonym łososiem i groszkiem
1porcja
70 g makaronu kolanka (Chifferi)
kilka plastrów wędzonego łososia
50 g mrożonego groszku
ząbek czosnku, drobno posiekany
posiekane listki bazylii
2-3 łyżki śmietanki 18%
świeżo zmielony czarny pieprz
kilka posiekanych orzechów macadamia
Makaron wrzuć do wrzątku i gotuj aż będzie jędrny, ok. 8-10 minut. Pod koniec gotowania, na ok. 2 minuty wrzuć do garnka groszek.
Na patelni rozgrzej odrobinę oliwy, zeszklij czosnek, zmniejsz ogień i wrzuć porwanego na mniejsze kawałki łososia. Patelnie zestaw z ognia, wlej śmietankę i wymieszaj. Dodaj makaron, groszek i bazylię. Dopraw pieprzem i wymieszaj.
wtorek, 5 października 2010
Słoma i Siano
Zdaje się, że lato już dawno za nami – niestety. Patrzę na słońce tęsknie wspominając ciepło, a w myślach próbuję sobie przypomnieć, w które kieszenie schowałam wiosną zimowe rękawiczki. Zapachu siana jeszcze długo nie powąchamy, żniwa to też już stara historia. Ale przynajmniej kasztany niebawem można będzie zbierać :)
McKlusky 2 – Paglia e Fieno, czyli Słoma i Siano („Biblioteka Smakosza – Makaron”, wyd. Parragon, s. 206)
kluski tagliatelle (zielone i żółte)
masło
groszek mrożony
śmietana (16 %)
parmezan
kardamon (albo gałka muszkatołowa), pieprznięty z młynka, sól
Ujędrnić kluchy, a w tak zwanym międzyczasie na masło wrzucić groszek i smażyć ok. 4 minuty, dodać śmietanę, doprowadzić do wrzenia i gotować aż sos lekko zgęstnieje. Doprawić pieprzem i kardamonem. Wymieszać z kluchami, obsypać serem. Zjeść.