„- Ja prawie nic nie jem – powiedziała matka i czubkiem łyżki nałożyła sobie coś na talerz. Rita podeszła do mnie i wtedy zrozumiałem, skąd się wziął ten apetyczny zapach z kuchni, który doszedł do mnie w ogrodzie: była to zapiekanka z makaronu. Matka oznajmiła:
- Wiem, że ją lubisz. Kazałam ją zrobić specjalnie dla ciebie.
- Pyszna, pyszna, pyszna – odrzekłem z masochistyczną przyjemnością i nałożyłem sobie na talerz ogromną porcję.”
* Alberto Moravia – „Nuda”, wyd. WAB, s. 48
Na sylwestrową kolację i noworoczne śniadanie zjedliśmy makaronową zapiekankę z 4 serami i kurczakiem. Pomysł na zapiekankę pojawił się już jakiś czas temu, wczoraj przewertowałam przepisy, ale żaden nie wydał się satysfakcjonujący. Tym samym zrobiłam swoją wersję. Pan R. dorzucił pomysł z pokrojoną w paski piersią z kurczaka. Wyszło niezłe! :) A na obiad będzie spaghetti*...
*edit: ostatecznie zamiast spaghetti było szpinakowe tagliatelle w sosie serowo-szpinakowym z łososiem :)
Zapiekanka 4 sery z kurczakiem (przepis własny złożony z inspiracji kilku przepisów książkowych)
pełnoziarniste penne (ugotowane)
pierś z kurczaka (surowa, pokrojona w paski)
4 sery: żółty (dobry, mleczny), parmezan, pleśniowy (zielony Lazur), mozzarella (jedna mała kulka)
śmietana
jogurt
jajko
pieprz
trochę masła (do wysmarowania blaszki)
Ujędrniłam penne, a w międzyczasie zajęłam się krojeniem w paski pierś z kurczaka i sosem: w misce (wymieszałam jogurt ze śmietaną i rozbełtanym jajkiem, dorzuciłam starty parmezan i żółty ser i pokawałkowanego pleśniaka). Lekko ostygnięty makaron dobrze wymieszałam w sosie i kładłam do blaszki (wysmarowanej masłem) na przemian makaron i paski kurczaka. Na wierzch położyłam kawałki mozzarelli. Zapiekałam ok. 20-30 min w 200 stopniach.
Nasze spostrzeżenia:
1. Zapiekanka była pycha, ale na śniadanie (czyli na zimno), smakowała jeszcze lepiej niż na kolację. Dobrze się przegryzła. Rano popijaliśmy ją wytrawnym czerwonym Hiszpanem.
2. Następnym razem będę zapiekać w formie ceramicznej, bardziej płaskiej – tym razem była keksówka.
3. Paski kurczaka lepiej wcześniej chociaż lekko obsmażyć na patelni, wtedy zapiekanka szybciej wyjdzie z piekła.
sobota, 1 stycznia 2011
Zapiek(ł)anka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak przystało na Oczkową zapiekankę ta do mnie łypie okami ;).
OdpowiedzUsuńps. nadrabiam zaległości makaronowe dzisiaj na widelec poszedł żytni :-)
buziak
Pyszna, pyszna, pyszna ;)
OdpowiedzUsuńOczku pierwsze widzę zapiekankę z keksówki :))
OdpowiedzUsuńkalorii tutaj w bród, ale ja tak luuubię. Sama (na słodko) dziś zaszalałam z kaloriami ;)
buziak noworoczny!
Rano popijaliście winem? Cokolwiek dekadencko. A która godzina to było to rano ;)?
OdpowiedzUsuńMichróweczku--->a ja tagliatelle (zamiast spaghetti jednak) z sosem serowo-szpinakowym z łososiem
OdpowiedzUsuńFlusso---> ;) więc nałożyłam na talerz ogromną porcję ;)
Króliczku--->Heh, ja też pierwszy raz ją widzę u siebie ;)))
Ptasia--->noooo, tak bliżej 12-ej ;)
pozdr! wszystkiego najsmaczniejszego przez cały rok :)
brzmi obłędnie smacznie, muszę podesłać Panu B. owy przepis ;)
OdpowiedzUsuńMuszę te cztery sery wypróbować, a kurczaka trzeba przed zapiekaniem obsmażyć obowiązkowo. U mnie spodoba się :)
OdpowiedzUsuńHeh, no pyszniasto wygląda Sisi!:))
OdpowiedzUsuńMówisz Hiszpanem popijałaś? A ja Włochem;-))
Buziole dla Was :*
Moc noworocznych życzeń!!!!
OdpowiedzUsuńAle smakowitości :) Tyle smaków w takiej małej foremce :)
OdpowiedzUsuńKochana! Życzę Ci smakowitego, pełnego kulinarnych uniesień i całego mnóstwa spełnionych marzen. I mołości, miłości, miłości... :)
makaron, kurczak, ser czyli moje ukochane składniki i do tego zapiekane. Mniam!
OdpowiedzUsuńOgromniaście smakowita taka zapiekanka! I choć raczej dla mnie zdecydowanie nie byłaby opcją śniadaniową (aż się wzdragam na samą myśl o takim absolutnie wytrawnym śniadaniu! może z czasem mi się zmieni...), to na obiad czy kolację - idealna! ;)
OdpowiedzUsuńDlugo mnie tu nie bylo. Oj zbyt dlugo :) Taka zapiekanke i ja chetnie bym wszamala. Zreszta mnie dwa razy do makaronu namawiac nie trzeba :)
OdpowiedzUsuńPrinci--->nawet się nie wahaj! :)
OdpowiedzUsuńGrażka---> z tym obsmażaniem teraz to i ja wiem ;)
Sisi--->tak, tak, bo Toskańczyk poszedł do gotowania ;)
Negresco--->wzajemnie! dobrego roku.
Kasieńka--->dziękuję i wzajemnie najlepsze życzenia :)
Emma--->nam też się podobało, a teraz mam już naczynie na żar odporne, więc keksówka na razie odchodzi na zapomnienie ;)
Zaj--->prawdę mówiąc, biorąc pod uwagę fakt, o której było owo śniadanie jedzone, można się pokusić o stwierdzenie, że to taki wczesny obiad był ;))
Majka--->i bardzo dobrze, rozpalaj piekło i ujędrniaj makaron ;)
pozdr!
eee, on w sumie to wszystko zje ;)
OdpowiedzUsuńJak ugotujesz ;)
OdpowiedzUsuńi nawet jak nie ugotuje ;)
OdpowiedzUsuńtak w ogóle to stwierdził, że Ty do mnie jak go nie ma, to ja mam do Ciebie i do niego wpadną...przygarniesz kropka? ;)
Yyyy? Że o poniedziałku mowa? Bo nie czaję Misia
OdpowiedzUsuńa jo ;) ale to taki żart sytuacyjny ;) widzimy się no nie?
OdpowiedzUsuńSi, si!
OdpowiedzUsuńokropieństwo.... robiłam wszystko według przepisu i wyszło strasznie niedobre a składniki były naprawdę dobrej jakości!!!!
OdpowiedzUsuńsą różne gusta i guściki :) jednemu smakuje drugiemu nie, szkoda tylko, że źle się wyrażasz będąc anonimowym, łatwo oczerniać anonimowo :)
OdpowiedzUsuńAnonimie, widzę kilka powodów. Po pierwsze - może było zbyt krótko zapiekane. Tak jak napisałam niżej w poście - dobrze jest wcześniej obsmażyć przed pieczeniem mięso. Po drugie - może pieczone było zbyt krótko. Po trzecie - nawet najlepsze składniki nie zagwarantują pysznego obiadu, jeżeli nie lubi się osobno poszczególnych składników.
OdpowiedzUsuńNam smakowało, co nie znaczy, że musi wszystkim. Jak to ładnie zwykło się określać: "de gustibus non est disputandum"
Pozdrawiam
ps. Następnym razem prosimy o przedstawienie się :)