Postanowiłyśmy obie, że czasem zamiast siedzieć w kuchni, można dla odmiany - posiedzieć w restauracji. Najlepiej w takiej, w której będą serwować kluski. Tym samym zostaniemy króliczkami doświadczalnymi na restauracyjnej mapie Warszawy. Podzielimy się z Wami wrażeniami ze zwiedzania. Wpisy będziemy tagować hasłem „kluski doświadczalne”
Startujemy od La Fiaccoli

Zaczęło się od tego, że na imieniny dostałam od Princi prezentowego sms-a. A w nim był bon - "wyjście na kluski dla dwóch osób", przy czym drugą osobą miała być Pani od prezentu ;)
Miejscówkę miałyśmy już upatrzoną wcześniej, kiedy wpadłam do Princess na Bemowo z wizytą na czaj i ciastka.
Troszkę czasu nam się zeszło, nim zrealizowałyśmy „bon”. Ale w końcu we wtorek dotarłyśmy do rzeczonej miejscówki.
W miarę szybki wgląd w kartę i już zaraz wiedziałyśmy, co zamówimy. Ja wzięłam nowość z karty – Penne Porky (kawałki wieprzowiny, brokuły, czosnek i szalotka w sosie śmietanowym z parmezanem), Princess natomiast - Fussili Funghi Porcini (borowiki, szalotka, czosnek, śmietana, parmezan).

Obie porcje były smaczne i syte, a na dodatek nie były mdłe. Jednakowoż przyznać się muszę, że chociaż moja porcja była ok, to żałowałam, że nie wzięłam tego samego, co Princess, bo te borowiki były naprawdę git. Mam w zasadzie tylko jedno zastrzeżenie do obu talerzy – za dużo parmezanu. Czasem mniej, znaczy lepiej.

Princi, a Ty co powiesz?
No właśnie. Tak to zwykle bywa, że chcemy to czego nie mamy. Mi bardziej smakowała Oczkowa prosiaczkowa wersja, ale już nic nie mówiłam, bo moje też było smaczne. Kiedyś już tam byłam z moim LLordem i to nie raz, a dwa :) Polecam pastę z suszkami pomidorowymi i szpinakiem ze śmietaną- mój nr 1 w La Fiaccola!
Pomimo, że bardzo smakują mi ich dania (i pasty, i pizze, dania obiadowe) to pobawię się w tego złego policjanta, tak jak zresztą Oczku zapowiedziałam.
Mieli dwie wpadki:
- po pierwsze- zamówiłam fusillli a dostałam coś ala duże Troffiette
- po drugie- co jak co, ale fusilli czy penne nie je się chyba łyżką i widelcem…a podali nam i łyżki i widelce…myślałam że to do spaghetti- jeśli się mylę proszę o poprawkę ;p
Koniec psioczenia, moja ocena w skali 1-6 to 5+ bo tak czy siak było pysznie!
***
La Fiaccola, Górczewska 200a lok.6, Warszawa - Bemowo
Startujemy od La Fiaccoli

Zaczęło się od tego, że na imieniny dostałam od Princi prezentowego sms-a. A w nim był bon - "wyjście na kluski dla dwóch osób", przy czym drugą osobą miała być Pani od prezentu ;)
Miejscówkę miałyśmy już upatrzoną wcześniej, kiedy wpadłam do Princess na Bemowo z wizytą na czaj i ciastka.
Troszkę czasu nam się zeszło, nim zrealizowałyśmy „bon”. Ale w końcu we wtorek dotarłyśmy do rzeczonej miejscówki.
W miarę szybki wgląd w kartę i już zaraz wiedziałyśmy, co zamówimy. Ja wzięłam nowość z karty – Penne Porky (kawałki wieprzowiny, brokuły, czosnek i szalotka w sosie śmietanowym z parmezanem), Princess natomiast - Fussili Funghi Porcini (borowiki, szalotka, czosnek, śmietana, parmezan).

Obie porcje były smaczne i syte, a na dodatek nie były mdłe. Jednakowoż przyznać się muszę, że chociaż moja porcja była ok, to żałowałam, że nie wzięłam tego samego, co Princess, bo te borowiki były naprawdę git. Mam w zasadzie tylko jedno zastrzeżenie do obu talerzy – za dużo parmezanu. Czasem mniej, znaczy lepiej.

Princi, a Ty co powiesz?
No właśnie. Tak to zwykle bywa, że chcemy to czego nie mamy. Mi bardziej smakowała Oczkowa prosiaczkowa wersja, ale już nic nie mówiłam, bo moje też było smaczne. Kiedyś już tam byłam z moim LLordem i to nie raz, a dwa :) Polecam pastę z suszkami pomidorowymi i szpinakiem ze śmietaną- mój nr 1 w La Fiaccola!
Pomimo, że bardzo smakują mi ich dania (i pasty, i pizze, dania obiadowe) to pobawię się w tego złego policjanta, tak jak zresztą Oczku zapowiedziałam.
Mieli dwie wpadki:
- po pierwsze- zamówiłam fusillli a dostałam coś ala duże Troffiette
- po drugie- co jak co, ale fusilli czy penne nie je się chyba łyżką i widelcem…a podali nam i łyżki i widelce…myślałam że to do spaghetti- jeśli się mylę proszę o poprawkę ;p
Koniec psioczenia, moja ocena w skali 1-6 to 5+ bo tak czy siak było pysznie!
***
La Fiaccola, Górczewska 200a lok.6, Warszawa - Bemowo
Rzeczywiście- i mnie wciąż nurtują te łyżki ;)
OdpowiedzUsuńtrza iśc ponownie i zapytać szefa kuchni ;)
OdpowiedzUsuńZgadza sie, lyzka i widelec to do spaghetti :)
OdpowiedzUsuńA kluski wygladaja pysznie! Z autopsji wiem, ze trudno o dobry makaron w restauracjach i knajpkach. Jesli udalo wam sie taki znalezc, to bosko!
Fajny cykl, czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPorcje wyglądają bardzo smacznie:)
OdpowiedzUsuńNie moje rejony, ale kto wie może kiedyś zawitam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z ocenianiem tego co serwują restauracje. Gdy będę w pobliżu na pewno tam zajrzę.
OdpowiedzUsuńświetny pomysł! naprawdę pochwalam:)
OdpowiedzUsuńLyzka i widelec do spaghetti? A fe! Rodowici Wlosi nigdy nie uzyliby lyzki do jedzenia spaghetti. Widelec w zupelnosci wystarczy :)
OdpowiedzUsuńSwoja droga ciekawy pomysl mialyscie :)) Czekam na kolejne recenzje :)
Będąc w Rzymie w niejednej knajpie dostało mi się łyżkę i widelec. Może tak tylko dla turystów? Nie wydaję mi się, bom od Włocha usłyszała, że tak się tam jada.
UsuńZnaczy? Niepotrzebnie kruszymy kopię? ;)
UsuńCzęsto jestem w okolicy Górczewskiej, więc myślę, że na pewno tam zajrzę! :) a skoro Wy polecacie... to po prostu muszę wpaść tam na makaron :D
OdpowiedzUsuńJak nie wasze strony to ja zapraszam bo to moje strony ;)
OdpowiedzUsuńMajko czyli łyżki do żadnego kształtu makaronu się nie daje?
MakeLifeLove to daj znac, wybiorę się z Tobą :)
Dziękujemy za przyklask ;))))
OdpowiedzUsuńMamy na oku kolejne miejscówki, jak będziemy miały grubsze portfele, to wkrótce którąś nawiedzimy.
A propos tych łyżek do spaghetti - jadałam tak. Pacholęciem wtedy byłam :)
pozdr!
Musze sobie wydrukowac twój wpis, jak będę w warszawie, żeby wiedziec, gdzie iśc na obiad :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że odwiedziłyście jakieś miejsce z makaronem. Ja ostatnio byłam w El Pastaio na Ochocie, również polecam :D
OdpowiedzUsuńCóż za pysznie porcyjki na talerzach miałyście Kobietki!
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem,jak ja ten wpis przegapiłam, ze dopiero tu jestem. Az dziwne ...;)
Buziaki Kochane:**
Rodowici Włosi nie jedzą spaghetti łyżką i widelcem, ale ja tak, nauczyłam się tego od rodowitego Ślązaka. Pozdrawiam :-))
OdpowiedzUsuńKuchareczko--->może się przyda :)
OdpowiedzUsuńGrace--->zapamiętamy miejscówkę :)
Sisi--->no ja też nie wiem, ale wybaczam przez wzgląd na mój niebyt ;)
Krokodylu--->ja tak jadałam tylko za pacholęcia i zupełnie nie rozumiem, po co ta łyżka :)
pozdr!
poszłabym jeszcze!
OdpowiedzUsuńaha osobiscie polecam kluchy pieczarkowo-kurczakowe! Bomba
Widzę, że bannerek sprawdziłaś ;)))
OdpowiedzUsuńangielsko włoskie menu dziwnie wygląda
OdpowiedzUsuńa jeszcze we włoskim błędy
Bo to taka moda, że teraz trzeba angielskiego we wszystkim używać - nawet we "włoskim" menu ;)
OdpowiedzUsuńDo spaghetti podaje się sam widelec :-)
OdpowiedzUsuńJedzenie łyżką i widelcem Włosi uważają za bardzo zbyteczne i "zagraniczne" :-)
Ja też uważam, że łyżka jest zbyteczna. Większość restauratorów jest przekonana, że wiedzą lepiej ;)
OdpowiedzUsuńbuona serata...ciao
OdpowiedzUsuńTutti? ;) Ciao... ;)
OdpowiedzUsuńWitam, jeśli chcecie spróbować ciekawych past to zachęcam Was do odwiedzenia dwóch trattori na Warszawskich Włochach. Może to Was do czegoś zainspiruje.
OdpowiedzUsuń1) Trattoria Bellagio przy B.Chrobrego 25 - świetne pasty. Naprawdę polecam
2) Il Vicoletto przy ul. Solipskiej 37b - na uboczu, najlepiej przyjechac tu samochodem, bo od przystanku daleko. Ale pasty i pizze mają tu przepyszne.
pozdrawiam
a dziękujemy :) z przyjemnością skosztujemy :)
Usuń