Wprawdzie ostatnio czytam głównie reportaże, ale powieść z kuchnią w tle przemawia do mnie bardzo. Jest ich sporo, wystarczy wymienić kilka: „Przepiórki w płatkach róży”, „Zupa z granatów”, „100 odcieni bieli”, „Cnym rozkoszom”, „Smażone zielone pomidory”, „Paddington 4.50”, „Pod słońcem Toskanii”, „Kraksa”, czy chociażby „La Cucina”, którą swego czasu cytowałam na niebyłych już Historiach Kuchennych. Ostatnia książka, że się tak wyrażę - „spożywcza”, podobnie jak „La Cucina” nie jest zbyt wysokich lotów. Nie oszukujmy się, historia sama w sobie jest nudna, banalna i ciągnie się jak przysłowiowe flaki z olejem, choć, co dziwne, czyta się szybko. Jednakowoż - gdyby nie to, że bohaterka sporo czasu spędza w kuchni, raczej bym tej pozycji nie wypożyczyła z biblioteki. Ba! nawet bym jej nie przeczytała. Rekompensatą były opisy potraw i czasem całkiem zgrabne zdania ;)
Mój ulubiony cytat:
„Wybrałyśmy się razem z Jen po zakupy spożywcze do piekielnie drogiego sklepu dla smakoszy przy naszej ulicy. Po powrocie upuściłam torbę z butelką oliwy extra virgin, na którą ledwie nas było stać. Szkło rozprysnęło się na drobne kawałki, oliwa rozlała po kuchennej podłodze. Jen chwyciła za mop, a ja natychmiast zadzwoniłam do mamy, bo wiedziałam, że zrozumie mój ból z powodu takiej tragedii.” *
albo to:
„Przygotowałam pikantne risotto z serem taleggio i sercami karczochów. Podobnie jak miłość risotto wymaga wiele pracy i cierpliwości.” **
i jeszcze:
„Nieprzeniknieni faceci przyciągają mnie jak brytfanna z bulgoczącą lasagne, dopiero co wyciągniętą z piekarnika.” ***
A propos lasagne – beszamelu ciąg dalszy. Pan R. jest już zdania, że sos ów to coś w stylu „ale o co tyle szumu – to przecież prościzna”. Przyznaję, wychodzi mu koncertowo. Poprzednie danie zjedliśmy już w wersji ze sconcigli i włoską mortadelą oraz z tym samym piekielnie pikantnym linguine aromatyzowanym peperoncino (uff! zapas się skończył ;)) i z salami. Teraz przyszedł czas na przysmak Garfielda.
To była luźna interpretacja przepisu „Lasagne z kurczakiem, pomidorami i fasolą” z książki „Makaron na każdą okazję” (s. 120). Tak bardzo luźna, że prawie jak nie ten przepis. Ale od czegoś trzeba zacząć. Oczami wyobraźni zaś widzę już canneloni z ricottą i szpinakiem zapiekane pod beszamelem i (obiecaną od dawna) musakę.
Lasagne z mięsem mielonym i sosem pomidorowo – beszamelowym
płaty lasagne (podgotowane)
cebula
mielone mięso z indyka
pomidory z puszki
bazylia, tymianek, zioła prowansalskie (co wpadnie pod rękę z ziół ogólnie rzecz biorąc - „śródziemnomorskich”)
beszamel
Na oliwie poddusić cebulę i usmażyć mięso mielone, w międzyczasie zrobić sos pomidorowy i pod koniec wymieszać go z mięsem. Farsz mięsno – pomidorowy połączyć z beszamelem; nieco beszamelu zostawić bez mieszania. W foremce na spód ułożyć płaty lasagne, na to warstwa mięsno – sosowa, potem płaty. Na wierzchu ma być tylko beszamel. Zapiekać w temp. Około 200 stopni do upieczenia.
*, **, *** Giulia Melucci - „Miłość, zdrada i spaghetti” (przekł. Anna Kłosiewicz)
Akcja u Małgo.
poniedziałek, 30 maja 2011
Przysmak Garfielda
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lasagne - mniam! Bardzo lubię. Dawno nie jadłam i pewnie szybko nie zjem,ale pozachwycam się u Sis:).
OdpowiedzUsuńA czytałaś "Jedz, módl się i kochaj w Rzymie.? Masz przyjaciela". Luka Spaghetti:) Niezłe nazwisko, ksiażka taka z uśmiechem,fajna:)
Pozdrówki Sis:*
A wiesz, że ja jeszcze lazanii nie robiłam ? Twoja pysznie wygląda, zapisuję do zrobienia :)
OdpowiedzUsuńNie zapomnę jednego z komiksów Garfielda w którym Jon pyta kota, co robiłby, gdyby był panem świata, a Garfield z rozanieloną miną odpowiada m.in. że jadłby lazanię, dopóki nie zaczęłaby mu wychodzić nosem ;)
OdpowiedzUsuńMirabelko dokładnie o tym samym pomyślałam :D
OdpowiedzUsuńPycha, moim przysmakiem też jest :D
OdpowiedzUsuńJa i Kidy chcemy trochę lasagne, książkę tez :)
OdpowiedzUsuńGarfielda i mój ;P
OdpowiedzUsuńczasami myślę, że jestem kolejnym wcieleniem Garfielda, bo jedyne co chciałabym robic to właśnie leżec i wcinac lasagne :)
OdpowiedzUsuńSiostra--->"Jedz.. itd." obiecała mi pożyczyć Princi, więc pewnie przeczytam
OdpowiedzUsuńGrażka--->no ja właśnie wcześniej też jeszcze nie ;) Zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz :)
Mirabelko i Małgo---> a pamiętacie tydzień z lazanią na kanale tv i Garfielda przed tv w namiocie? ;)
Slyvvia--->to jest fajne urozmaicenie makaronowego menu ;)
Teee Kidy--->sie zjadło dzisiaj? To teraz robić samej ;P A w międzyczasie czytaj - dużo jest o makaronie swoją drogą
Paula---> :) mi też posmakowało :)
Ola--->hehe :))
pozdr!
a właśnie dziś miałam zacząć, ale zasnęłam
OdpowiedzUsuńTrochę tam jest zaznaczonych cytatów ;) i klusek dużo :)
OdpowiedzUsuń