Nadszedł czas na kolejną wycieczkę w celu organoleptycznych doświadczeń. Znowu grasowałyśmy po Bemowie, ale tym razem odwiedziłyśmy lokal o nazwie GAGA.

Szybki wgląd w kartę i już wiedziałyśmy, co obie bierzemy. Pan kelner przyjął zamówienie, przyniósł latte i...

Tak! Ponownie do makaronu był zestaw łyżka i widelec. Gdzieś wyczytałam, skąd się bierze takie uszczęśliwianie sztućcami. Podobno tak jest bardziej elegancko... No nie wiem... Ja posługiwałam się łyżką i widelcem jedząc spaghetti, kiedy byłam pacholęciem. Teraz już nie odczuwam takiej potrzeby.
Jednakowoż łyżka się przydała, ale nie do tego, do czego przekonywała nas restauracja. Była bardzo dobra do zbierania bitej śmietanki dodanej na wierzch latte ;)
Po 20 minutach doczekałyśmy się naszych makaronów.


Princi wybrała tagliatelle agli spinaci (szpinak i kurczak), a ja tortellini alla ricotta e spinaci (ricotta i szpinak).
Spostrzeżenie pierwsze: wygląda ładnie.
Spostrzeżenie drugie: parmezan nie jest z tych dużo wcześniej startych i pakowanych do woreczka.
Spostrzeżenie trzecie: przekrój pierożka wygląda interesująco.
Spostrzeżenie czwarte, organoleptyczne: smakuje nieźle!

Porcja Princi też była dobra.
Na koniec zapytałam się pana kelnera jakiej firmy mają ten makaron, bo skoro jest niezły, to można i o tym napisać. Pan odpowiedział, że robią na miejscu. Nie bardzo chce nam się w to wierzyć, bo były bardzo kształtne. Jak jest naprawdę – wiedzą sami właściciele. Reasumując – smakowało.
A Ty Princi?

Szybki wgląd w kartę i już wiedziałyśmy, co obie bierzemy. Pan kelner przyjął zamówienie, przyniósł latte i...
Tak! Ponownie do makaronu był zestaw łyżka i widelec. Gdzieś wyczytałam, skąd się bierze takie uszczęśliwianie sztućcami. Podobno tak jest bardziej elegancko... No nie wiem... Ja posługiwałam się łyżką i widelcem jedząc spaghetti, kiedy byłam pacholęciem. Teraz już nie odczuwam takiej potrzeby.
Jednakowoż łyżka się przydała, ale nie do tego, do czego przekonywała nas restauracja. Była bardzo dobra do zbierania bitej śmietanki dodanej na wierzch latte ;)
Po 20 minutach doczekałyśmy się naszych makaronów.
Princi wybrała tagliatelle agli spinaci (szpinak i kurczak), a ja tortellini alla ricotta e spinaci (ricotta i szpinak).
Spostrzeżenie pierwsze: wygląda ładnie.
Spostrzeżenie drugie: parmezan nie jest z tych dużo wcześniej startych i pakowanych do woreczka.
Spostrzeżenie trzecie: przekrój pierożka wygląda interesująco.
Spostrzeżenie czwarte, organoleptyczne: smakuje nieźle!
Porcja Princi też była dobra.
Na koniec zapytałam się pana kelnera jakiej firmy mają ten makaron, bo skoro jest niezły, to można i o tym napisać. Pan odpowiedział, że robią na miejscu. Nie bardzo chce nam się w to wierzyć, bo były bardzo kształtne. Jak jest naprawdę – wiedzą sami właściciele. Reasumując – smakowało.
A Ty Princi?
No ja, ale co ja mam napisać? Stara już jestem, pamięć coraz krótsza, a co gorsza, moje odczucia co do Gagi są nieobiektywne po wizycie w makaroniarni na Ursynowie (ale o tym później).
Znów miałam być tym złym policjantem, ale w tym momencie ogłaszam dymisję, bo nawet nadgryziona przez nie wiadomo co, bazylia spada do rangi nic nie znaczących szczegółów.
- było bardzo smacznie
- porcja była akuratna
- makaron jędrny, nierozgotowany
A owa łyżka, idealna do podjadania bitej śmietany z Oczkowej mrożonej kawy :)
Jak na razie Gaga to mój faworyt. Muszę tam LLandlorda zaciągnąć!
p.s. ciekawą pizzę w menu Gagi znalazłam, o nazwie Princessa - pizza z ananasem ;)
dziękuję Wam za ten cudny post:)
OdpowiedzUsuńO to fajnie, że kubki smakowe były zadowolone:) Ja czekam na relację z ursynowskiej makaroniarni - bo mi bliżej:)
OdpowiedzUsuńaga-aa ,aleś tu nasmarowała różnych wieści , czytam i sama się do siebie śmieję tzn do Ciebie co piszesz
OdpowiedzUsuńTakie wpisy twoje uwielbiam
Kurcze, ja też nie wiem skąd się bierze ten widelec i łyżka do makaronu... We Włoszech jest to karygodne...no ale co robić ;) Bardzo apetyczne makarony tam serwują :)
OdpowiedzUsuńproszę proszę :))))
OdpowiedzUsuńAniu oj będzie jechanie po niej oj będzie ;)
Margot ja i Oczko ;)
Escapade no przydała się łyżka do bitej śmietany :)
We Włoszech normalnie jedzą łyżką i widelcem na codzień z tego co widziałam, to po to, żeby siętak nie ubabrać. Moim zdaniem. Fajna relacja:)
OdpowiedzUsuńFajna relacja. Sama często odwiedzam różne restauracje i inne przybytki :), zwracam więc uwagę na szczegóły.
OdpowiedzUsuńbardzo fajna fotorelacja ;]
OdpowiedzUsuńładne zdjęcia i ciekawe komentarze ;)
było smacznie to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarze. Łyżka do makaronu wprawia nas niezmiennie w wesoły humor ;) Szczególnie jej ostatnia kawowa rola ;)
OdpowiedzUsuńTo były bardzo dobre makarony, zdecydowanie lepsze od kolejnej wizyty, o której już wkrótce :)
pozdr!
Ja i mój Połówek też byliśmy dziś na makaronowym obiedzie :)))
OdpowiedzUsuńBemowo dość daleko ode mnie ale po zdjęciach widać, że warto przejechać nawet całą Warszawę ;)
OdpowiedzUsuńI mnie się podoba Wasza relacja. Smacznie, kolorowo i od razu wiem, czyja rączka z pazurzastym pierścionkiem.
OdpowiedzUsuń:)
Buziaki Małe Dziewczynki:*
oooo dzięks Oczko za ten wpis.Ile razy byłam namawiana przez syna na wejście do Gagi, tyle razy omijałam ją szerokim łukiem.To się zdziwi jak następnym razem sama go będę namawiała.Pozdrowionka
OdpowiedzUsuń