Dialog z pracy
Kolega: co masz dzisiaj na obiad?
Ja: zupkę chińską
Kolega: z Radomia?
Ja: nie, ze słoika
Domowych zupek chińskich ciąg dalszy. Dzisiaj znowu zapakowałam do torby słoik z orientalnymi smakami w zupie. No lubię zupy i już! Wystarczy mieć zapas zamrożonego bulionu i w krótkim czasie ma się domową zupę - niemalże instant ;)
Tym razem jednak nieco przegięłam z ilością papryczek piri piri – na litr bulionu wrzuciłam cztery malutkie sztuki – co najmniej o 2 za dużo – musiałam się potem ratować kubkiem mleka. Tym samym była to zupa w wersji dla średnio-zaawansowanych w ostrym smaku. Dla zaawansowanych, jak stwierdził Pan R. jest już tylko fasolka po bretońsku z... harissą zamiast koncentratu ;)
ps. Co ciekawe, następnego dnia zupa nieco straciła na ostrości, dlatego zdecydowałam się jednak zabrać ten słoik do pracy.
Zupka chińska dla średnio-zaawansowanych (pomysł własny)
bulion
imbir
ciemny sos sojowy
namoczone we wrzątku grzyby mun
marchewka w plasterkach
papryczki piri piri ze słoiczka
groszek mrożony
por
makaron wonton
pokrojone tofu oblane sosem sojowym
Do bulionu starłam imbir i wlałam sos sojowy, wrzuciłam marchewkę i pokrojone grzyby mun oraz dolałam nieco wody, w której moczyły się grzyby. Chwilę pogotowałam i dorzuciłam pokrojone papryczki i groszek, a na koniec pokrojonego pora, aby był pół - surowy. Na koniec wymieszałam z przygotowanym makaronem i tofu.
czwartek, 4 sierpnia 2011
Zupka chińska dla średnio - zaawansowanych
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wlasnie mam chec na taka zupke,ten serek musi niezle smakowac..
OdpowiedzUsuńOwszem, chociaż tak najbardziej to lubię tofu smażone. Swoją drogą niebawem i takie zapodam z kluskami :)
OdpowiedzUsuńpozdr! :)
bo ta ostrosc na drugi dzien zawsze troche przechodzi, po prostu bardziej sie "przegryza" we wszystkie skladniki,przez co robi sie ogolnie taka fajnie delikatnie ostra,lubie taki smak wlasnie :)
OdpowiedzUsuńsuper wyglada :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Mmm. Chcę taką zupkę :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten makaron. Taka chińska, ale zdrowa zupka też musi być pyszna. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
yummymorning.blogspot.com
A ja ją widziałam dzisiaj rano :)))
OdpowiedzUsuńPyszna musi byc Sis, moze kiedyś sobie zrobię jakąś jesienną porą ?;-)
Buzia:*
Ja jestem mięczakiem jeśli chodzi o jedzenie ostrych rzeczy, więc dla mnie to chyba tylko bez tych papryczek;)
OdpowiedzUsuńTakie zupki chinskie przebijaja nawet te z Radomia ;)
OdpowiedzUsuńA ostre smaki lubie, ale paraliz paszczy niekoniecznie :)
Gosiu--->całe szczęście, że się przegryzła, bo albo Pan R. miałby cały gar dla siebie (to dobrze), albo opiłabym się duuużą ilością mleka (to źle), albo nie wzięłabym zupy do słoika w ogóle (to bardzo źle)
OdpowiedzUsuńSlyyvia--->jak widać po przepisie, żadna sztuka ją uwarzyć ;)
Shaday--->mi jednak bardziej przypadł ryżowy
Siora--->to była dokładnie ta sama zupa! :) Jesienna pora z rozgrzewającą zupą? - brzmi dobrze :)
Niezbyt Perfekcyjna--->bez papryczek albo z mlekiem ;)
Maggie--->tych z Radomia 10 lat nie jadłam - skutecznie nabawiłam się wstrętu do nich na któryś wyjazdowych wakacjach :)
pozdr!
Świetna zupa, możesz mi taki słoiczek zupki podrzucić :)
OdpowiedzUsuńA jak nie złapiesz i się rozbije? ;)
OdpowiedzUsuń