Princess: Kolejny lokal, do którego nie wrócę. Przykro mi, że tak rozpoczynam naszą relację z wizyty w Restauracji Oryginal's, ale fakty są faktami, nawet jak nie są za fajne. Oczko, przed każdym wypadem na makaron musimy lepiej sprawdzać gdzie idziemy, bo nie lubię pisać źle o restauracjach, a w tym przypadku nie widzę innej opcji.
Oczko: Masz rację. Ale gdy w nazwie stoi restauracja można chyba mieć większe wymagania, niż w przypadku pubu, prawda? Chociaż tak się zastanawiam, czy nazwa tego lokalu nie była aby na wyrost. Bo w środku wyglądało to jak pub albo club - z duuużą ilością wolnego parkietu pod tańce lub stoły bilardowe. A my tam nie poszłyśmy hulać, tylko zjeść makaron.
Princess: Na dzień dobry mnie odrzuciło, a raczej odrzuciła obsługa - Pani nie była zbyt przyjaźnie nastawiona do świata, a jej mina mówiła raczej: dajcie mi święty spokój, niż miło nam, że mamy jakiś gości ;) Ogólnie wszystko było na nie: obsługa, czas oczekiwania (27 minut) i samo danie... Nie dość, że nie było penne (choć w menu była taka opcja) to jeszcze owo spaghetti coś za krótkie jak na spaghetti... Pomijając, że rozgotowane niesamowicie.
Oczko: Fakt. Ale może najpierw powiedzmy co zamówiłyśmy. Ty wzięłaś spaghetti (miało być penne) funghi z pieczarkami: pieczarki, sos śmietanowy, cebula,parmezan. Natomiast ja penne kebab: kebab drobiowy, sos śmietanowy,cebula, pieczarki, parmezan. Dość egzotycznie brzmiało to danie i właściwie dlatego się na nie eksperymentalnie połasiłam. Żałuję do dziś. Po pierwsze, jak już wspomniałaś – zamiast penne było do wyboru tylko spaghetti. Po drugie, było za krótkie (chyba połamane przed gotowaniem), po trzecie rozgotowane, a po czwarte – barrrrdzo gorące. Mięsa, owszem, było całkiem sporo, ale to bynajmniej nie był kebab, tylko coś co zostało utytłane w przyprawie kebabowej. I cebula – dużo cebuli, pokrojonej w spore kawałki, to nawet nie były piórka, ani pióra. To były kawały cebuli.
Princess: Wszystko co piszesz to prawda, nie powiem, że święta, bo do świętości to ci daleko, ale prawda ;) Gorący makaron - na bank podgrzewany wraz z pizzą w piecu, ogromna cebula, Twój kurczak to raczej nie wybełtany w przyprawie do kebabu, a do kurczaka, no i przyznaj ale nasze dania nie różniły się prawie niczym, no ja nie miałam kurczaka... Ta cebula...oj utkwiła mi mocno w głowie. Całość była mdła i niesmaczna, no trzeba nazywać rzeczy po imieniu: nie smakowało mi. A otoczka: wnętrze lokalu, obsługa, czas oczekiwania - pogłębiły ową niesmaczność!
Oczko: Tak w zasadzie można powiedzieć, że zjadłyśmy makaron w pubie, a nie w restauracji. Bo – swoją drogą – czy byłaś kiedyś w restauracji, w której tak głośno grała muzyka? Bo ja nie.
Pamiętasz poprzedni pubStereo? W porównaniu z tym lokalem, tam podawali niebiański w smaku makaron. Tutaj już nie wrócimy. Moja ocena: 2/6.
Princess: A moja 2-/6!
***