Lubię lekkie dania z orientalną nutą, które robi się szybko. I które, co najważniejsze - nie trzeba smażyć.
Do tej pory moje jedyne skojarzenia z papierem ryżowym oscylowały wokół smażonych sajgonek. Kiedy więc trafiłam na ten tutaj filmik - wiedziałam już, że muszę zrobić takie spring rollsy.
Bardzo dobrze się złożyło, że z okazji minionego Azjatyckiego Tygodnia w Lidlu, otrzymałam kosz produktów do przetestowania - spośród nich bardzo pasowały do moich rollsów całkiem niezłe w smaku kiełki fasoli mung.
Polecam taką lekką przekąskę, która dla mnie spełniła rolę pełnoprawnego obiadu. Dobierajcie własne połączenia produktów. To jest jedno z tych dań, z którym naprawdę można pokombinować z kompozycją smakową.
1. Spring Rolls – wersja pierwsza (inspiracja: podlinkowany filmik)
namoczony papier ryżowy
makaron ryżowy w sosie sojowym ze świeżym imbirem i startym czosnkiem
tofu w sosie sojowym
paski żółtej papryki
paski dojrzałego awokado
paski ogórka
paski marchewki
kiełki fasoli mung z Lidla
sos sojowy, czosnek, świeży imbir
Makaron ryżowy włożyłam do wrzątku, namoczyłam i odcedziłam. Następnie wymieszałam z sosem sojowym, startym świeżym imbirem i startym czosnkiem. Papier ryżowy namoczyłam w wodzie, gotowy rozłożyłam na talerzu, na ¼ powierzchni kładłam doprawiony makaron, tofu, kiełki fasoli mung i jeszcze jakiś inny składnik z przygotowanych na talerzu. Żaden rolls nie miał dokładnie takiej samej kombinacji produktów. Następnie papier zawinęłam zgodnie z instrukcją na opakowaniu i gotowy jadłam mocząc końcówkę w sosie sojowym.
2. Spring Rolls – wersja druga (inspiracja: podlinkowany filmik)
namoczony papier ryżowy
makaron ryżowy
sałata lodowa
paski grzybów mun wcześniej namoczone we wrzątku
paski ogórka
paski ugotowanych kotletów sojowych
kiełki fasoli mung z Lidla
sos sojowy
Makaron ryżowy włożyłam do wrzątku, namoczyłam i odcedziłam. Papier ryżowy namoczyłam w wodzie, gotowy rozłożyłam na talerzu, na ¼ powierzchni kładłam najpierw sałatę, następnie makaron, kiełki fasoli mung i jeszcze jakiś inny składnik z przygotowanych na talerzu. Żaden rolls nie miał dokładnie takiej samej kombinacji produktów. Następnie papier zawinęłam zgodnie z instrukcją na opakowaniu i gotowy jadłam mocząc końcówkę w sosie sojowym.
Mniam, świeże spring rolls przy takiej pogodzie to jest to! :)
OdpowiedzUsuńO pewnie! Właśnie znalazłam kolejny przepis do przetestowania :)
Usuń