Ziti długo czekało w szafce na swoją kolej. Bowiem za pierwszym razem poniższe danie zrobiłam z cieńszymi bucatini (to jeszcze nie ziti, ale już nie spaghetti).
W końcu jednak postanowiłam otworzyć opakowanie i powtórzyć pierwsze danie z małymi modyfikacjami. Wyszło niezłe – dodatek ugotowanego mięsa z goleni indyka (w miejsce tuńczyka), oliwki w sosie i zielona pietruszka komponowały się znakomicie.
Tylko… te ziti - one jednak nie są dla mnie. Niezbyt poręcznie się je takie grube, długie rurki. Wychodzi więc na to, że jestem zdeklarowaną spaghettomanką ;)
Tylko… te ziti - one jednak nie są dla mnie. Niezbyt poręcznie się je takie grube, długie rurki. Wychodzi więc na to, że jestem zdeklarowaną spaghettomanką ;)
Ziti w sosie pomidorowym z indykiem (inspiracja: broszurka „Viva la pasta!”)
makaron ziti
4 sardele z puszki
3 świeże pomidory (lub cała puszka)
2 ząbki czosnku
0,5 szklanki białego wytrawnego wina
oliwa
pieprz, sól
mięso z goleni indyka (ugotowane wcześniej w bulionie)
czarne oliwki
zielona pietruszka
Na oliwie chwilę podsmażyłam starty czosnek, następnie dodałam sardele i smażyłam jeszcze ok. 3 minuty. Wlałam wino, zagotowałam (alkohol ma wyparować), dodałam pomidory i dusiłam, aż pomidory się rozpadły tworząc sos. Na koniec dodałam mięso z indyka i oliwki, doprawiłam do smaku. Połączyłam z ugotowanym makaronem i po wierzchu obsypałam pietruszką.
ciekawy pomysł:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. I szybki do zrobienia :)
UsuńJa jeszcze nie miałam w swojej kuchni makaronu ziti. Chyba muszę to nadrobić, chociaż podejrzewam, że też będę wolała spaghetti :)
OdpowiedzUsuńNie da się nawinąć na widelec ;)
UsuńŁadny ten makaronik i fajnie się nazywa. :)
OdpowiedzUsuńWygląda ładnie, ale nieporęczny w konsumpcji ;)
UsuńA mnie urzeka to ziti :)
OdpowiedzUsuńMnie wizualnie też :)
Usuńpieknie smakowite zdjęcie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
Usuń